Poseł Mieczysław Baszko chce zastąpić Ewę Kulikowską. Jesienią stoczą bratobójczą walkę o urząd burmistrza Sokółki

Każdy ma prawo wystartować. Myślę, że pan poseł podjął suwerenną decyzję. Ja pracuję dalej, wykonuję inwestycje zapisane w budżecie, pilnuję realizacji wielu projektów, na które pozyskaliśmy ogromne pieniądze, w tym unijne. Brak mi czasu, aby zastanawiać się kto będzie startować – mówi krótko Ewa Kulikowska, burmistrz Sokółki.

Tak komentuje ostatnie oficjalne doniesienia o tym, że w jesiennych wyborach samorządowych, w których będzie starała się o reelekcję, jednym z jej kontrkandydatów będzie poseł Mieczysław Baszko.

Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że oboje wywodzą się z Polskiego Stronnictwa Ludowego (do czasu, gdy poseł zmienił barwy polityczne przechodząc do Porozumienia Jarosława Gowina), współpracowali ze sobą przez kilka lat w Urzędzie Marszałkowskim oraz to, że obecna burmistrz zawdzięcza swoje zwycięstwo cztery lata temu w dużej mierze właśnie Mieczysławowi Baszko.

To też Cię zainteresuje: Kandydaci na burmistrza Sokółki. Czy na prawicy dojdzie do bratobójczego pojedynku?

To wszystko oznaczać może tylko jedno: że nadchodząca kampania dla obojga będzie co najmniej trudna do rozegrania. Ciężko bowiem wyobrazić sobie sytuację, w której poseł Baszko krytykuje politykę obecnej burmistrz. A to może być niezbędne do ostatecznego wygrania wyborczej walki.

Przy obecnym układzie potencjalnych kandydatów wiele wskazuje bowiem na to, że w drugiej turze naprzeciwko siebie mogą stanąć właśnie Baszko i Kulikowska. I żeby wygrać będą musieli wyciagnąć najcięższe działa.

Póki co, bezspornym faktem jest, że poseł Mieczysław Baszko zamierza ubiegać się o stanowisko burmistrza Sokółki. Choć w trakcie naszej rozmowy wtrąca, że zanim listy zostaną ostatecznie zarejestrowane, każdy może rozważać swój start w wyborach. I że wszystko rozstrzygnie się, gdy zostanie podany termin wyborów i kiedy wyborcza machina ruszy na dobre.

– Nie ma żadnej kłótni z panią Kulikowską – zapewnia tymczasem Baszko. I dodaje z uśmiechem: – Na pewno w różnych sprawach będzie jeszcze dobrym asem. Sprawdzi się.

Jak mówi, nie bez przyczyny przystępował do Porozumienia. Już wtedy powiedział, że interesuje go praca w samorządzie.
– Trzeba połączyć wszystko, by nasza społeczność dobrze żyła, miała komfort funkcjonowania – tłumaczy Baszko.

Pewne jest jedno: poseł Baszko na pewno nie wystartuje z listy PiS-u, choć o tym, że tak będzie, spekulowało się od dawna. Potwierdził nam, że będzie kandydował pod szyldem partii, której jest członkiem, czyli Porozumienia.
A to oznacza jeszcze jedno: kandydowanie Baszki nie wyklucza wystawienia kandydata na burmistrza przez Prawo i Sprawiedliwość.

Krzysztof Jurgiel, szef podlaskich struktur PiS, zapytany przez nas o to, odpowiedział, że trwają jeszcze uzgodnienia i ostateczna decyzja o wystawieniu listy i ewentualnego kandydata na burmistrza zapadnie końcem tego miesiąca.

Nieoficjalnie mówi się, że pod szyldem tej partii może wystartować były wiceburmistrz Sokółki Piotr Bujwicki, bo Daniel Supronik, który już kilka tygodni temu deklarował start z listy PiS-u i miał poparcie zarządu powiatowego, ostatecznie miał się wycofać.