Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sokółka: Obrady Rady Miejskiej zdominowała ulica Skarżyńskiego. Temat inwestycji wywołał największe emocje

mj
Piotr Kułakowski, jako mieszkaniec ulicy Skarżyńskiego nie widzi sensu budowy sięgacza w szczerym polu.
Piotr Kułakowski, jako mieszkaniec ulicy Skarżyńskiego nie widzi sensu budowy sięgacza w szczerym polu. Mieczysław Jurkowski
Ulica Skarżyńskiego ku wielkiej radości mieszkańców miała być wykonana w tym roku. Ku swemu wielkiemu zaskoczeniu dowiedzieli się oni niedawno, że tak naprawdę u nich zostanie wykonany ok. 30 metrowy odcinek. Drogę z prawdziwego zdarzenia będą mieć zaledwie trzy domy. Za to zostanie wykonany równoległy do ich ulicy tzw. sięgacz o długości 75 metrów prowadzący w szczere pole.

Postawcie się szanowni radni na miejscu mieszkańców, którzy od co najmniej dwóch lat przychodzą i proszą was o drogę. Na sesji dowiadują się, że będzie to zrobione. A później okazuje się, że ważniejszy jest sięgacz w pole. Oświetlony, uzbrojony, ale dla kogo? Dla krów, dla owiec, dla żab? Wyobraźcie sobie taką sytuację, że będzie zakończona cała inwestycja. Będzie zbudowany sięgacz na długości 75 metrów. A mieszkańcy, którzy chodzą w błocie w kaloszach widzą ten wspaniały sięgacz – mówi Piotr Kułakowski, przedstawiciel mieszkańców ulicy Skarżyńskiego, Żwirki i Wigury oraz Dywizjonu 303 w Sokółce.

Chodzi o sięgacz, który ma zostać wybudowany w I etapie budowy ulicy Skarżyńskiego. A jest to 75 metrowy odcinek drogi, prowadzącej w... szczere pola. Przynajmniej na razie. Wcześniej żaden z mieszkańców nie zwrócił na niego uwagi. Stał się dla nich ważny dopiero wtedy, gdy okazało się, że na równoległej do niego, a zamieszkałej ulicy Skarżyńskiego ma zostać ułożone tylko 30 metrów drogi. Skorzystać z niej będą mogły tylko trzy domy. Mieszkańcy nie kryją zdziwienia i oburzenia. Taka droga donikąd jest dla nich istnym kuriozum.

Postulowali, by zmienić zakres robót i zamiast budować – ich zdaniem – bezsensowny sięgacz, zrobić chociaż kilkadziesiąt metrów dodatkowej nawierzchni na ul. Skarżyńskiego.

Zastępca burmistrza Antoni Stefanowicz tłumaczył mieszkańcom, że sięgacz jest potrzebny do prawidłowego odprowadzania wód opadowych w tamtym rejonie. Dodał, że można go skrócić z 75 do ok. 30 metrów.

– Około 30-35 metrów od skrzyżowania i tak trzeba wyprowadzić. Ten sięgacz jest pomyślany, jako miejsce, gdzie wody opadowe, płynące ze skarpy wytracą namuł i żwir. I nie będzie wpadał on w kanalizację deszczową – powiedział Antoni Stefanowicz.

I to właśnie ochrona planowanej kanalizacji deszczowej przed zamulaniem jest głównym powodem budowy sięgacza. Zarówno Stefanowicz jak i burmistrz Ewa Kulikowska powoływali się przy tym na opinię projektanta. Mieszkańcy byli innego zdania.

– Żadna woda nie będzie zaciekała do deszczówki, żadne nieczystości nie będą jej zapychały – oponował Piotr Kułakowski.

Niektórzy radni też zbytnio nie widzieli sensu budowy sięgacza.

– Nie do końca rozumiem celowość tego odcinka. To jest tak naprawdę najdroższe odwodnienie jakie może być. 70 metrów drogi w szczere pole – podnosił radny Tomasz Tolko.

Z kolei radny Antoni Cydzik, który ma działkę w okolicach sięgacza, prosił by mu tej drogi nie budować, bo jemu nie jest ona do niczego potrzebna. Po jej wybudowaniu jego zdaniem ruszyłaby budowa wieloklatkowych bloków mieszkalnych. Miał w zamian za to propozycję dla osób, które uważały, że lepiej się znają od inżynierów budownictwa, a być może to one mają rację.

– Tu na tej sali jest pewna grupa osób, która podpisze oświadczenie, że pokryje koszty wszystkich zatkanych studzienek jakie tylko będą. Będą czyścić i pilnować – proponował.

Ostatecznie po zasięgnięciu opinii radcy prawnego okazało się, że jakiekolwiek aneksowanie umowy, która niebawem ma zostać zawarta jest niemożliwa. Zarówno zmiana długości odcinków, jak i całkowita rezygnacja z sięgacza wymagałaby anulowania przetargu, który już się odbył. Rozpisanie nowego stwarza ryzyko, że w tym roku nie dojdzie do realizacji inwestycji. A na to mieszkańcy nie mogli przystać. Inwestycja ruszy wg pierwotnie założonych planów.

– Na pewno nie jesteśmy zainteresowani, aby doprowadzić do unieważnienia przetargu – mówił Piotr Kułakowski.

Pojawiła się też w dyskusji kwota ok. 290 tys. zł, która pozostała miastu z jednego z rozstrzygniętych już przetargów. Burmistrz Ewa Kulikowska zaproponowała, by przeznaczyć ją na budowę części ulicy Skarżyńskiego lub odcinka kilkudziesięciu metrów od ul. Grodzieńskiej do ul. Broniewskiego. Wtedy powstałby cały ciąg komunikacyjny. O kształcie robót mieliby zdecydować sami mieszkańcy. Nie wykluczyła przy tym kolejnych pieniędzy na ten cel, w zależności od sytuacji związanej z rozstrzygnięciami miejskich przetargów.

Zobacz też Wybrano Miss Ziemi Łomżyńskiej 2018. Zobacz uroczystą galę (wideo)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na sokolka.naszemiasto.pl Nasze Miasto