Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Suchowola. Dorobek ich życia zamienił się w popiół (zdjęcia)

Ewa Bochenko
Nie mają już nic. Ogień zabrał im wszystko
Nie mają już nic. Ogień zabrał im wszystko EB
Tym ludziom trzeba pomóc, bo to, że wszyscy nie zginęli to jakiś cud. Bóg musi mieć na nich jakiś plan, skoro ich ocalił- mówi mieszkaniec Chodorówki Starej, wsi pod Suchowolą. To właściwie on uratował siedmiosobową rodzinę od straszliwej śmierci w płomieniach. Pierwszy zauważył ogień, który wybuchł w sobotę, pierwszego września, nad ranem.

Dom rodziny Baranowskich spłonął doszczętnie. Drewniany, niemal wiekowy budynek, palił się jak pochodnia. W zasadzie wszystko trwało kilka chwil, gdy dorobek tej rodziny zniknął w ogniu.

Rodzina to siedem dorosłych osób, państwo Baranowscy, czwórka ich dzieci i babcia Eugenia. 91-latka budowała ten dom. Mimo, że od tragedii minęło już kilka dni, ona wciąż nie może się otrząsnąć. Najbardziej przeżywa pożar. Codziennie godzinami siedzi na ławeczce, w miejscu, gdzie jeszcze tydzień temu był jej dom. Patrzy na pogorzelisko i ciągle płacze. Przez łzy mówi, że chciałaby dożyć jeszcze momentu, w którym jej wnuki będą miały znowu dach nad głową.

Zobacz też pogorzelisko w Kruszynianach. To był ogromny pożar

Dzień wcześniej nic nie zapowiadało tragedii. Rodzina jak zawsze położyła się spać. Rano, między godziną 5. a 5.30, pan Grzegorz, jak zwykle wstał przed wszystkimi. Zaczynał powoli obrządek. Jak zawsze dzień rozpoczynał od znalezienia psa, którego spuszcza na noc z łańcucha. Uwiązuje go by nie biegał po wsi. Tak było i w sobotę. Tyle, że tego ranka czworonóg zachowywał się dziwnie. Przywitał pana przed domem ujadaniem. Pan Grzegorz nie mógł go zaciągnąć do budy, on ciągle zawracał w stronę domu. W końcu udało mu się go upiąć w kojcu. I poszedł do obory. Pies ujadał dalej. Gospodarz pomyślał, że to pewnie za jakąś suką co akurat ma ruje.

W tym samym czasie sąsiad mieszkający naprzeciwko z żoną próbował włączyć dojarkę do udoju krów. Prąd przerywał, chwilę potem wybiły się korki. Mężczyzna wyszedł z obory i zobaczył dym wydobywający się ze szczytu domu Baranowskich. Nawet nie pamięta czy krzyczał, że się pali. W kilka sekund doskoczył do domu sąsiada. Wszedł właśnie do niego pan Grzegorz, od podwórka jeszcze nie było nic widać. W środku domu też nie było jeszcze dymu. Sąsiad krzyczał, że się pali.

Wszystkim udało się wyjść z płonącego budynku cało. Ale dorobek ich życia zamienił się w popiół.
Pomimo akcji straży pożarnej budynku nie udało się uratować. Siedmioosobowa rodzina została bez dachu nad głową. Żadna z zamieszkałych w budynku osób nie odniosła obrażeń.

Wszystkich ludzi dobrej woli, którzy chcą pomóc pogorzelcom władze gminy Suchowola proszą o dokonywanie wpłat na niżej wymieniony numer konta:

Parafia Rzymskokatolicka pod wezwaniem MB Pocieszenia w Chodorówce Nowej
nr konta: 47 8094 0009 0000 0332 2000 0010
z dopiskiem: "Darowizna na rzecz pogorzelców z Chodorówki Starej"

Każda pomoc, nie tylko finansowa, będzie bardzo cenna dla poszkodowanej rodziny, która straciła dorobek całego życia. Potrzeba prawie wszystkiego, poczynając od materiałów budowlanych po wyposażenie wewnętrzne budynku. Osoby mogące darować poszkodowanym potrzebne rzeczy mogą kontaktować się telefonicznie pod nr tel. 85 72 29 409 lub 85 72 29 417.

Uwaga! Pomylenie tych grzybów grozi śmiercią!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na sokolka.naszemiasto.pl Nasze Miasto