Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szudziałowo. Sąd nie miał litości dla zabójcy. Uznał, że młody człowiek chciał zabić kolegę (zdjęcia)

Ewa Bochenko
Tomasz P. został skazany
Tomasz P. został skazany EB
Białostocki Sąd Okręgowy w Białymstoku, właśnie skazał na 10 lat pozbawienia wolności Tomasz P, 23-latka spod Szudziałowa. Odpowiadał za to, że zadając ciosy kuchennym nożem, zabił Roberta Cz., swojego sąsiada i kolegę. Sąd uznał, że wpływ alkoholu na zachowanie to okoliczność obciążająca a nie łagodząca

To był jesienny, październikowy wieczór. Dwóch mężczyzn, sąsiadów i kolegów, umówiło się na spotkanie. Rzecz miała się we wsi pod Szudziałowem. Panowie chcieli wypić wódkę. Ta mini impreza odbyła się w domu Roberta Cz. Pojawił się na niej Tomasz P. Pół litra bimbru postawił gospodarz. Obaj wcześniej pili piwo. Na stole była wódka i jakieś drobne zakąski. Były też sztućce.

Panowie znali się dobrze, pomagali sobie wielokrotnie, lubili się. Bywało, że i razem pili. Czasami w trakcie takich alkoholowych spotkań dochodziło między nimi do spięć, interweniowała policja. Ale potem wszystko wracało do normy. Kilka tygodni przed ostatnim spotkaniem Tomek pożyczył Robertowi pieniądze, w sumie kilkaset złotych. Chłopak potrzebował zwrotu długu, ale był cierpliwy. Robert tłumaczył, że nie ma tych pieniędzy, że potrzebuje jeszcze trochę czasu. Tak też było feralnego wieczoru.

Tomek upomniał się o zwrot pożyczki. Wiedział, że kolega dzień wcześniej otrzymał rentę. Strasznie się zdenerwował, gdy usłyszał, że już nie ma tych pieniędzy. Bo był przekonany, że Robert kłamie. Widział go kilka godzin wcześniej w sklepie. Wtedy jeszcze miał gotówkę. W trakcie słownej awantury Robert zaczął się do niego przytulać i go obmacywać. Nie pierwszy raz zresztą. W całej wsi krążyły plotki o jego homoseksualnych skłonnościach.

Kiedy Tomek odrzucił jego umizgi, zalotnik wziął nóż ze stołu i rzucił się z nim na kolegę. Szarpali się, a kiedy nóż wypadł mu z ręki, przechwycił go Tomek. I zadał koledze kilkanaście ciosów w klatkę piersiową. W tym osiem śmiertelnych. Nóż schował do plecaka i poszedł do swego domu, zostawiając kolegę bez pomocy. Robert jeszcze wtedy żył.

Historia jak z thillera

W domu Tomek wyczyścił nóż, uprał spodnie. Otworzył sobie nawet piwo i włączył film w telewizji. Zadzwonił też na moment do siostry. Tak po prostu, żeby pogadać. A potem coś go tknęło. Zadzwonił na policję.

Powiedział dyżurnemu, że nie może skontaktować się z kolegą i, że martwi się o niego, bo wcześniej ktoś go straszył. Gdy na miejscu pojawił się wspólny patrol policji i straży granicznej, Robert jeszcze żył, ale nie udało się go uratować. Tomek przyznał się do zabójstwa jeszcze tej samej nocy. I twierdził, że działał w obronie własnej. Przed sądem przepraszał, mówił, że nie chciał.

Tomasz P. oskarżony był o to, że w dniu 28 października 2017 roku w miejscowości Słójka - Borowszczyzna w gminie Szudziałowo, w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia dokonał zabójstwa pokrzywdzonego, w ten sposób, że trzymanym w ręku kuchennym nożem o długości ostrza 16,5 cm zadał wymienionemu z dużą siłą osiem ciosów w przednią część klatki piersiowej, jeden w okolicy biodra po stronie lewej i jeden cios w okolicę kolca biodrowego przedniego lewego w efekcie czego pokrzywdzony doznał łącznie dziesięciu ran kłutych. Te ciosy bezpośrednio skutkowały śmiercią Roberta Cz.

W wersje Tomka uwierzyło oskarżenie. Na podstawie wydanych opinii psychiatryczno- psychologicznych stwierdzono, że jest poczytalny. I prawdomówny. Ale wyjaśnieniom młodego chłopaka nie dał wiary skład orzekający. Przewodniczący stwierdził, że opowieść oskarżonego o napaści Roberta była nielogiczna i wyssana z palca. Ponieważ gdyby faktycznie do niej doszło, chłopak miałby jakieś ślady po niej. A nie miał ani jednego draśnięcia. Zdaniem sędziów, motywem zabójstwa był dług, a raczej brak jego spłaty. Chociaż, jak zauważył Wiesław Żywolewski, przewodniczący składu, nie usprawiedliwiał on zachowania chłopaka.

- Materiał dowodowy nie budzi wątpliwości, że Tomasz dopuścił się zarzucanego mu czynu. Działając w obronie ucieka się od napastnika, albo zadaje jeden cios, ale nie aż tyle. Tu w naszej ocenie atak był jednostronny. Działał w zamiarze bezpośrednim - mówił sędzia.

Sad mu nie uwierzył

Orzekający przyznał, że alkohol, jaki spożył Tomek, mógł pomóc w dokonaniu ataku, ale jest to okoliczność obciążająca, a nie łagodząca, jak twierdziła obrona. Prokurator, za to co Tomasz P. zrobił w październiku 2017 roku, wnioskował o 15 lat pozbawienia wolności. A groziło mu nawet dożywocie. Ale skład sędziowski przy wymierzaniu kary wziął pod uwagę m.in. dobrą opinię o Tomku, niekaralność, a przede wszystkim jego młody wiek. Ma bowiem 23 lata. Skazał go na 10 lat pozbawienia wolności. Ale Tomek aż tyle lat nie spędzi za kratkami. Na poczet kary zostanie mu zaliczony 11-miesięczny areszt. Będzie też mógł wnioskować o wcześniejsze wyjście na wolność po kilku latach odbywania kary. Pod warunkiem, że w więzieniu jego zachowanie będzie wzorowe. Wyrok nie jest prawomocny.

Wybory samorządowe 2018: Twój głos się liczy!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na sokolka.naszemiasto.pl Nasze Miasto