Wielka awantura między wójtem a przewodniczącym rady. W tle nowe technologie i kilkanaście tysięcy złotych

W 2021 roku gmina Kuźnica, jak wiele innych gmin powiatu sokólskiego, przystąpiła do klastra energetycznego. Liderem klastra został powiat, a w jej skład, oprócz Kuźnicy, weszły jeszcze gminy Sidra, Dąbrowa Białostocka, Suchowola, Nowy Dwór oraz Janów.

Głównym zadaniem klastra jest poprawa bezpieczeństwa energetycznego oraz wykorzystanie możliwości produkcji zielonej energii z lokalnych źródeł. Jego misją jest współpraca inwestycyjna, naukowa i badawcza, prowadząca do rozwoju nowoczesnej, efektywnej, zdywersyfikowanej, niskoemisyjnej lokalnej gospodarki energetycznej. Koordynatorem jest Spółka DOEKO Group.

- Stawiamy na zieloną energię. W przyszłości będą bardzo duże dofinansowania do inwestycji związanych z OZE czyli Odnawialnymi Źródłami Energii, nawet rzędu 90 proc. Mówiąc wprost, chodzi o pieniądze. Duże pieniądze, które będą do wzięcia - przekonywał wójt Paweł Mikłasz.

Mimo, że porozumienie zostało podpisane kilka miesięcy temu, dopiero teraz w gminie Kuźnica rozgorzała dyskusja na ten temat. Sprawą na ostatniej sesji zainteresował się przewodniczący rady gminy Janusz Bilmin po tym, jak w budżecie gminy znalazł się zapis o przeznaczeniu kwoty 13,4 tys, zł na klaster.

- Na postawienie dwóch słupów na ulicy Polnej nie mamy pieniędzy, a na przystąpienie do jakichś bajdurzeń, mamy? Tam wpisane tworzenie magazynów energii elektrycznej, a czegoś takiego nie ma. Jest to upowszechnianie niewiedzy - podnosił przewodniczący.

- Pan jest elektrykiem, to może pan wytłumaczy - odpowiadał wójt Paweł Mikłasz.

- To ja panu wytłumaczę. Jak można zmagazynować przykładowo w telefonie energię elektryczną? Na ile czasu? Dziś zmagazynuję, a w grudniu z niej skorzystam? - pytał retorycznie Janusz Bilmin.

A na stwierdzenie wójta, że technologie przecież cały czas idą do przodu, stwiedził krótko, że to bzdura i że nie ma czegoś takiego jak bateria akumulatorowa.

- Bzdurą to jest nie przystąpić do klastra i nie wziąć pieniędzy - odpowiedział wójt.

Przewodniczący rady nie ukrywał, że jest mocno zniesmaczony tym, że przez wiele miesięcy wójt nawet nie wspomniał słowem o tym, że gmina przystąpiła do klastra enegetycznego.

- Jak żona bierze pana pieniądze i kupuje coś, to mówi panu, że weźmie? Nawet po czasie powie. A tu nikt nam nic nie mówi, że przystąpiliśmy i że to będzie kosztowało - mówił Janusz Bilmin.

Zdaniem przewodniczącego, nie ma żadnych przesłanek do tego, żeby gmina w ogóle przystępowała do klastra energii. Tym bardziej, że muszą za tym pójść pieniądze.

Z kolei wójt w odpowiedzi na te zarzuty nawiązał do tego, jak gmina przystępowała do związku powiatowo - gminnego Pogranicze. - Ile było oporu, ile miałem wyrzutów? A dostaliśmy na związek 15 mln zł na inwestycje.

I dodawał: - W jakich warunkach żyliśmy 30-40 lat temu, a w jakich żyjemy teraz? To wszystko jest nasza przyszłość. Z panelami też na początku był opór, nikt nie chciał. A teraz jak ruszyły programy, to bardzo dużo osób przychodzi i dopytuje. Ale jak Wam nie pasuje, to bądźmy na samym końcu, nic nie róbmy, do niczego nie przystępujmy, nie pozyskujmy pieniędzy. Problem jest w tym, że jak człowiek się stara, coś załatwia, to potem słyszy "nie, bo nie". A powinniśmy iść z postępem.

- Ja nie jestem na "nie", jestem na "tak". I dlatego, że byłem na "tak", to pan jest wójtem - ripostował z kolei przewodniczący Janusz Bilmin.

Ostatecznie, radni większością głosów zdecydowali, że z projektu zmian budżetu wykreślają zapis o przeznaczeniu 13,4 ty. zł na wydatki związane z klastrem. Jak poinformowała jednak skarbnik gminy, w takiej sytuacji wójt własnym zarządzeniem wprowadzi taki zapis do budżetu. Bo wydatkowanie takich pieniędzy wymusza na nim podpisane porozumienie.