Aż nawet boję się pomyśleć, co mogłoby się stać, gdybym np. był z synem. Te psy dosłownie mnie oblazły. Może i nie chciały mi zrobić krzywdy, ale strachu nabawiłem się niemało. Mogło przecież dojść do jakiegoś nieszczęścia - mówi mężczyzna, mieszkaniec Sokółki.
Zadzwonił do naszej Redakcji po tym, jak zwykłe grzybobranie zamieniło się w niemiłą przygodę. Zwykle szuka grzybów w lasach znajdujących się w pobliżu sokólskiego schroniska dla zwierząt. Tak było i tym razem. Do pewnego momentu.
- Nagle zobaczyłem kobietę z psami. Było ich około dziesięciu. Wszystkie spuściła ze smyczy. One natychmiast rzuciły się w moją stronę - opowiada mężczyzna.
Dodaje, że wiedział, że zwierzęta wyprowadzała jedna z wolontariuszek, które pomagają przy opiece nad czworonogami. I, że zdaje sobie sprawę, że w ten sposób pomagają i robią coś dobrego. Ale to, jego zdaniem, nie usprawiedliwia ich przed zupełną lekkomyślnością.
- Chwała im za to, że wyprowadzają te psy. I niech robią to nadal. Tylko niech szefostwo tego schroniska poinstruuje je wcześniej, jak postępować z psami na wolnym wybiegu - mówi nasz Czytelnik.
Edyta Doroszko, wiceprezes Fundacji Vita Canis, opiekującej się sokólskim schroniskiem zapewnia nas, że o całej sytuacji już wie. Bo informację o tym przekazała jej wolontariuszka, która spotkała się z grzybiarzem.
- Mówiła, że ten pan jak gdyby specjalnie ją prowokował, specjalnie podchodził. My w ogóle nie mamy psów agresywnych. Nie wiem o co temu panu chodzi, chyba tylko o to, by nam zaszkodzić - mówi.
I tłumaczy, że psy są wyprowadzane na tereny polne, leśne. Tam, gdzie przeważnie nie ma ludzi. Z reguły jest tak, że jeden pies prowadzony jest na smyczy, czasem obok. Pozostałych kilka psów, które są zdyscyplinowane , biegają luzem i bez problemu przybiegają na zawołanie.
- Udaje się nam codziennie wyprowadzić 120 psów, które codziennie wychodzą ze swojego kojca. Jest nas zaledwie kilka osób, ale udaje się nam to dzięki temu, że wiele z nich może iść bez smyczy, że doskonale się pilnują. I odpukać, nigdy do tej pory się nic nie zdarzyło i mam nadzieję, że się nie zdarzy i nie będzie żadnych incydentów - podkreśla Edyta Doroszko.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?