To skorupa domu, ale jest. Z zewnątrz fajnie wygląda, ale wokół trzeba jeszcze bardzo dużo zrobić. Tak, jak mówią postawić dom, to jest pstryk. Ale wykończyć już nie. Prawda jest taka, że przy okazji samemu można się wykończyć - mówiła nam kilka miesięcy temu Dżenneta Bogdanowicz.
Z mężem Mirosławem są właścicielami słynnej Tatarskiej Jurty w Kruszynianach. Poprzednia spłonęła w pożarze, który wybuchł nocą z 30 kwietnia na 1 maja 2018 roku. Z budynku zostały tylko zgliszcza. Niemal nic nie udało się uratować. Przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej. Na szczęście nikt nie ucierpiał, wszyscy zdążyli uciec.
Tak Tatarska Jurta podnosiła się z popiołów
Pogorzelcom natychmiast na pomoc ruszyli przyjaciele oraz ludzie dobrej woli. Zaczęli organizować zbiórki i koncerty. To, między innymi, dzięki ludziom oraz determinacji całej rodziny Bogdanowiczów, Tatarska Jurta nie przestała robić tego, co dotychczas - przyjmować i karmić gości. Początkowo w kuchni polowej, później także w budynku Centrum Edukacji i Kultury Muzułmańskiej Tatarów Polskich.
Zobacz kolejny etap odbudowy legendarnej Jurty
Gdy ruszyła budowa, wszyscy mieli nadzieję, że rodzina Bogdanowiczów szybko wróci do nowej Jurty. Niestety, dziś już wiadomo, że to nierealne. Właściciele skupiają się tylko na dole budynku: na zrobieniu sali i kuchni.
Tu zobaczysz kolejne etapy budowy nowej Tatarskiej Jurty
Mimo tragedii, jaka ich dotknęła, starają się myśleć pozytywnie.
- Walnęło i zaczynamy od nowa - ze śmiechem mówi Dżenneta. - Dzięki temu jesteśmy znów młodzi. Trzeba to sobie jakoś tłumaczyć, żeby nie zwariować.
I dodaje optymistycznie: - Jesteśmy twardzi, więc damy radę. Nie można się poddać.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?