Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Film „Każdy miał swojego Żyda” to zapis wspomnień suchowolan o mieszkających tam wyznawcach judaizmu (zdjęcia)

mj
Tomasz Wiśniewski, były dziennikarz i historyk amator nakręcił film o suchowolskich Żydach. Jego bohaterami są mieszkańcy tego malutkiego miasteczka pamiętający i znający osobiście wyznawców judaizmu z czasów wojennej zawieruchy. O tym, jak powstał, opowiadał w Centrum Trzech Kultur w Suchowoli

Zadzwonił do mnie jakiś człowiek z agencji turystycznej w Warszawie i zapytał, czy mogę towarzyszyć grupie filmowców z Australii? Bo oni chcą zrobić tutaj jakiś film o człowieku, który ma korzenie w Suchowoli - opowiada o kulisach powstania filmu „Każdy miał swojego Żyda” Tomasz Wiśniewski, białostocki filmowiec amator oraz, jak sam podkreśla, dziennikarz i historyk z Białegostoku.

Człowiek, o którym miał powstać film to jeden ze słynnych prezenterów telewizji australijskiej, właściciel wielkiej korporacji, którego można określić jako celebrytę. Ekipa przyjechała i zaczęła robić film. Natomiast Tomasz Wiśniewski pomagał im zajmując się w zasadzie wyłącznie tłumaczeniem i umawianiem ludzi na moment, kiedy przyjedzie do nich australijska telewizja. W ten sposób trafił na Jana Guzowskiego, do którego goście mieli skądś namiar.

- Usłyszałem od pana Guzowskiego bardzo ciekawe historie i chciałem do tej sprawy wrócić. No i tak się to zaczęło - wspomina autor filmu.

Jak mówi, sam nigdy nie widział tego filmu, który powstał w Australii, ale ktoś go widział i powiedział, że jego nie jest dużo gorszy. I to pomimo zupełnie nieporównywalnych budżetów przeznaczonych na ich powstanie. Bo owszem, teraz z perspektywy czasu widzi wiele błędów jakie popełnił przy montażu filmu, jednak nie ma czasu, żeby cokolwiek w nim zmieniać.

- Nie ma bowiem znaczenia jakim budżetem się dysponuje przy filmie, ważne jest jaka jest historia do opowiedzenia. Jak nie ma historii, to nie ma filmu - podkreśla filmowiec.

Dzięki temu przypadkowi powstał pomysł na unikalny zapis tego, jak wyglądała Suchowola w czasach, gdy mieszkali w niej jeszcze Żydzi. Opowiedziana przez ostatnich żyjących ludzi, którzy znali ich osobiście.

50 żydów na pogrzebie w kościele

Później dotarł do Edwarda Turela, który go oczarował i teraz bardzo żałuje, że nie wrócił już do niego, bo nie zdążył. I to pomimo że sobie to obiecał.

- To wspaniała postać dla Suchowoli, on pracował jako kancelista w urzędzie gminy Suchowoli przed wojną. Liczyła ona wtedy około dwa razy więcej mieszkańców niż obecnie, a było tylko trzech urzędników. Nie wiem ilu jest teraz - przyznaje Wiśniewski.

Turel opowiadał mu jak się pracowało, jaki był entuzjazm przy tej robocie. Dla niego coś niebywałego, i to jest ta wspaniała postać, której do końca życia nie zapomni. Był też Edward Szkiłądź, którego z trudnością wyciągnął do tych zdjęć. Również go bardzo mile wspomina.

Panowie opowiadali jak wyglądało codzienne życie Polaków i Żydów Suchowoli. O tym jak uczyli się razem w szkole powszechnej wraz z żydowskimi kolegami i koleżankami. Przyjaźniach i sympatiach. Mówili o wzajemnych relacjach pomiędzy ludnością polską i żydowską, które przez długi czas były zupełnie poprawne. Dotyczyły one głównie spraw związanych ze wzajemnym handlem. Tak jak w tytule filmu każda polska rodzina sprzedawała temu samemu odbiorcy swoje produkty rolne.

Ale w filmie były też poruszane sprawy natury bardziej osobistej. Np. jest opowieść o chłopaku, który chciał ożenić się z Żydówką, zaś jego przyszły teść cieszył się, że Polak chce wziąć jego córkę za żonę. Jeden z bohaterów filmu, Edward Szkiłądź wspomina, że jak jego matka zmarła, to pięćdziesięciu Żydów było w kościele na jej pogrzebie. Podobnie było na pogrzebie jego ojca. I to jest historia Suchowoli, aczkolwiek były i zgrzyty zarówno tuż przed wojną, jak i przede wszystkim w jej trakcie. Wspominali zarówno dobre jak i te złe rzeczy.

- Pan Guzowski to świetny nauczyciel, który starał się w rozmowie troszkę ukryć złe elementy tej historii. Ale ja się wcale mu nie dziwię, zachowywał się z klasą lokalnego mieszkańca, który chciał eksponować tę dobrą opowieść. Pan Szkiłądź mówił bardziej wprost, pan Turel jak to przedwojenny urzędnik z pewną dyplomacją i klasą. Używał pewnych eufemizmów, nie nazywał czegoś pogromem, tylko używał określenia: „były tam jakieś małe zamieszki” - ocenia filmowiec.

Rozbite szyby podczas „pogromu”

Ale z drugiej strony jak podkreśla, trudno też nazwać pogromem to, co się wydarzyło w Suchowoli w 1938 roku. Bowiem poza rozbitymi szybami i szybką reakcją policji, która ujęła się za ludnością żydowską i aresztowała głównych liderów nic strasznego się chyba nie zdarzyło. A przynajmniej sam Wiśniewski nie ma takiej wiedzy.

Wówczas to doszły do głosu ruchy antysemickie. Pojawiały się hasła wzywające do bojkotu żydowskich sklepów. Okoliczna młodzież pod ich wpływem oraz wpływem alkoholu zaczęła wybijać okna żydowskich domów. Co do dokładnej przyczyny zajść, krążyły po Suchowoli różne wersje przytaczane przez bohaterów filmu.

Później wybuchła wojna. Nasze tereny, w tym także Suchowolę, na mocy paktu Ribbentrop - Mołotow zajęła Armia Czerwona.

Młodzież żydowska zorganizowała się w Komsomoł, zorganizowano Komunistyczną Partię Zachodniej Białorusi. Do obu organizacji należeli w zasadzie sami Żydzi, głównie żydowska biedota. Tylko kilku Polaków przyłączyło się do nich, ci którzy otrzymali dzięki temu pracę. Zaczęto tworzyć listy osób przeznaczonych do wywózki na Sybir. Ale byli też Żydzi, którzy ostrzegali, że ktoś pojawił się na tej liście.

W 1941 roku wkroczyła armia niemiecka i sytuacja suchowolskich Żydów zmieniła się diametralnie. Zostali spędzeni na rynek, a następnie doprowadzeni przez rzeczkę do budynku, w którym zostali spaleni żywcem. Pod koniec września w Suchowoli powstało getto, do którego zwieziono okolicznych Żydów. Panował tam niesamowity ścisk, byli oni zmuszeni do przerabiania budynków gospodarczych na mieszkalne. Panował powszechny głód i Polacy pod groźbą konsekwencji dostarczali im przez płot jedzenie.

Było tak, że polscy strażnicy pilnowali, by żandarmi niemieccy nie zorientowali się co się dzieje. Z tego getta zostali wywiezieni do obozów zagłady.

- Mam nadzieję, że ten film będzie taką małą cegiełką, żebyśmy wszyscy, nie tylko mieszkańcy Suchowoli pamiętali o naszych braciach i siostrach, z którymi żyliśmy przez setki lat - uważa Wiśniewski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sokolka.naszemiasto.pl Nasze Miasto