Najważniejsza jest rodzina. Czas wracać do domu – spuentowała swoją rezygnację Bożena Jelska-Jaroś.
Swoją decyzję ogłosiła w piątek, podczas sesji rady powiatu. Tłumaczyła, że jej rezygnacja to skutek umowy, którą rok temu zawarła ze starostą Piotrem Rećko.
– Taka była umowa i ja podjęłam się tego zadania, że powiedziałam, że przez rok będę starostą nieetatowym. Jedynym chyba w województwie, a może i w Polsce nieetatowym starostą, bo jak mi powiedziano, coś takiego się nie zdarza – mówiła.
I dodała kierując swoje słowa do radnych: – Chciałam podziękować, że rok temu zaufaliście mi i mogłam zostać wicestarostą powiatu sokólskiego. Był to dla mnie ogromny zaszczyt i wyróżnienie.
Czytaj także: Konferencja PiS przed wyborami. Wszyscy murem za Bożeną Jolantą
W swoim wystąpieniu nawiązała do kampanii wyborczej. Z listy Prawa i Sprawiedliwości walczyła o mandat posła. Bez skutku. Wynik, który osiągnęła - niemal 6 tysięcy głosów - nie dał jej upragnionego zwycięstwa.
– Miałam taką nadzieję i takie były moje plany życiowe, że zostanę posłem. Ale posłem oczywiście nie zostałam. W powiecie sokólskim wygrałam, ale żeby być posłem trzeba być osobą rozpoznawalną, z pierwszych stron gazet – podkreślała.
Odniosła się też do głośnych w kampanii przypadków hejtowania. Chodzi o wpisy w mediach społecznościowych.
– Zarzut anonimowych osób, że lansowałam się w kolorowych żakietach jest absurdalny. Byłam wszędzie tam, gdzie powinien być starosta – tłumaczyła Jelska-Jaroś.
Podnosiła, że to bardzo angażująca praca. Nieraz ponad jej siły.
– Było tego bardzo dużo, fizycznie to i koń nie pociągnie. Zbiegło się to akurat w przededniu wyborów z wypadkiem mojego taty, który w 88 urodziny złamał biodro i w tej chwili jest unieruchomiony, leżący. Każdego dnia jestem u rodziców. Nie wiem jak by to było, gdybym posłem została. W tej chwili nawet gdyby nie było takiej umowy z panem starostą o pracy na rok, to pewnie bym zrezygnowała, bo fizycznie nie dałabym już rady. Myślę, że wykonałam kawał dobrej roboty. Podniosłam poprzeczkę bardzo wysoko – przekonywała.
Mówiła, że na jej pracę składały się m.in. liczne podpisy na wnioskach składanych przez powiat. – Te podpisy były przeważnie co drugi dzień. Albo ja przyjeżdżałam tutaj albo przyjeżdżał ktoś do mnie i musiałam przerywać pracę, wychodzić z obejścia.
To też Cię zainteresuje: Starosta ujawnia nazwiska członków prezydium nowej rady
Żartobliwie spuentowała też swoje „bywanie” w roli wicestarosty.
– Nowy ksiądz w mojej parafii w Janowie we wrześniu na pytanie, z jakiej jest parafii stwierdził, że z tej. To tylko świadczy o tym, że ja od maja co niedzielę byłam w innym kościele. Bo trzeba było być wszędzie – wspomina.
Jak zapewniła, teraz zamierza nadrobić zaległe prace w swoim gospodarstwie. W jednej ze wsi w gminie Janów prowadzi je z mężem i synem.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?