W tym dymie, który powstał, spłonęły nasze dzieci i ich obiady. Pieniądze zapłaciliśmy, a nasze dzieci mają być głodne, bez ciepłego posiłku? Miejcie litość, dajcie dzieciom jeść - grzmiał na wczorajszej nadzwyczajnej sesji rady gminy Marcin Bielec, przewodniczący Rady Rodziców w Zespole Szkół w Korycinie. Nie ukrywał, że on i inni rodzice uczniów są wściekli. Wszystko przez pismo, które wpłynęło do Urzędu Gminy od właściciela restauracji Biesiada w Kumiale k.Korycina.
- W związku z atmosferą, jaka się wytworzyła, proszę wójta o wyrażenie zgody na wycofanie się z umowy bez ponoszenia kary finansowej. W takiej atmosferze bezzasadnych pomówień nie możemy dalej pracować - brzmi fragment pisma, w którym właściciel firmy podnosił, że funkcjonuje na rynku od 25 lat i nie może pozwolić na to, aby niszczono jego reputację.
A chodzi o opinie, wypisywane głównie w internecie, dotyczące ceny posiłków. Jeden obiad w szkole w Kory-cinie kosztuje bowiem 12 zł.
- Tyle nie płaci za obiady dziecka w szkole nawet moja znajoma w Londynie. Mając dwójkę czy trójkę dzieci, trzeba mieć gruby portfel, bo na same obiady trzeba wydać odpowiednio 480-720 zł, to jest prawie połowa najniższej krajowej pensji - argumentowała Emilia Lengiewicz, korycińska radna, dodając: - Chcemy płacić tylko za wsad do garnka. Za to, co nasze dzieci rzeczywiście zjedzą.
To ona z trzema innymi radnymi zgłosiła projekt uchwały dotyczący przywrócenia szkolnej stołówki.
- Chcemy skorzystać z rządowego programu, który zakłada dofinansowanie gmin w zakresie przygotowania stołówki i jej wyposażenia. Do wzięcia jest nawet 80 tys. zł przy 20-proc. wkładzie gminy - wyjaśniała.
Korycińscy radni wczoraj większością głosów odrzucili jednak projekt uchwały, uzasadniając to merytorycznymi i formalnymi błędami. Co więcej, wójt przekonywał, że powrót do stołówki szkolnej wiąże się z większymi kosztami dla gminy. W tej chwili bowiem gmina na dożywianie dzieci wydaje tylko 60 tys. zł, pozostałe 240 tys. zł to pieniądze z budżetu państwa. Gdyby przywrócić stołówkę i ponieść wszystkie koszty z tym związane (zatrudnienie, media etc.), te proporcje odwróciłyby się. A gminie mniej pieniędzy zostałoby np. na inwestycje.
Dlatego wójt Mirosław Lech ma nadzieję, że uda się dojść do porozumienia z właścicielem Biesiady i obiady będą dalej dostarczane do szkoły. Póki co, firma zadeklarowała dowożenie posiłków do czwartku. Ale najgorszy scenariusz też jest brany pod uwagę.
- Być może w drodze negocjacji uda się zastąpić Biesiadę inną firmą. I w tym czasie przeprowadzić procedurę przetargową - mówi wójt.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?