Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Popławiec nie mają nic przeciw czystej energii. Ale nie chcą paneli fotowoltaicznych tuż pod oknami swoich domów

Martyna Tochwin
Martyna Tochwin
Dariusz Zakrzewski stoi na czele grupy mieszkańców, którzy nie chcą paneli fotowoltaicznych tuż pod swoimi oknami.
Dariusz Zakrzewski stoi na czele grupy mieszkańców, którzy nie chcą paneli fotowoltaicznych tuż pod swoimi oknami. m. tochwin
Farma fotowoltaiczna o mocy 3 megawatów ma powstać we wsi Popławce w gminie Kuźnica. Przeciwko inwestycji protestują właściciele sąsiednich domostw. Nie żądają wycofania się z inwestycji, chcą jedynie, aby farma powstała dalej od zabudowań.

- Mam 79 lat i chciałabym dożyć mając za oknem to, co mam teraz, czyli przyrodę i lasy, a nie wysoką na kilka metrów betonową zabudowę ze słupami i magazynami energii, która będzie tylko robić cień na mój dom. Ta farma będzie zaledwie trzydzieści metrów od mojego domu. Kto chciałby tak żyć? Nie wspominając już o tym, że nie wiadomo, czy ta cała instalacja nie zaszkodzi naszemu zdrowiu - denerwuje się Leokadia Jatkowska.

Jest jedną z kilku mieszkańców wsi Popławce, których powstająca tam farma fotowoltaiczna, będzie bezpośrednio dotyczyć. Ich domy znajdą się bowiem w najbliższym sąsiedztwie instalacji.

- Jak można w imię zysków prywatnego inwestora, w majestacie prawa, zniszczyć dobrostan tak wielu ludzi, których siedliska znajdują się w bezpośredniej bliskości farmy? Latem przyjeżdżają do nas dzieci, wnuki, żeby pobyć na wsi, gdzie wokół jest zieleń i spokój. A teraz wyrośnie nam pod samymi oknami farma fotowoltaiczna? - pyta inny mieszkaniec wsi, Stanisław Rochalski

.

Sprawa utworzenia farmy fotowoltaicznej ciągnie się od kilku miesięcy. We wrześniu ubr. wójt gminy Kuźnica wydał pozytywną decyzję o warunkach zabudowy dla inwestora. Zgodnie z nią, na działce może zostać ustawionych maksymalnie 8 tysięcy paneli o dopuszczalnej wysokości 5 metrów. Do tego trzy kontenerowe stacje magazynowe oraz pięć magazynów energii. Wszystko to otoczone kilkumetrowym ogrodzeniem.

Od niekorzystnej dla siebie decyzji, mieszkańcy odwołali się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Żądali jej uchylenia w całości, ale SKO dopatrzyło się jedynie drobnych uchybień proceduralnych, nie mających wpływu na inwestycję.

- Nie mamy nic przeciwko fotowoltaice, ale we właściwym miejscu. Póki co, jest wolna amerykanka, a ludzie nie zdają sobie sprawy, jakie są konsekwencje i że bezpowrotnie można unicestwić ten jeszcze w miarę dziewiczy, sielski i piękny zaścianek, który ma niepowtarzalny urok i który stanowi szansę na przyszłość. Trzeba to za wszelką cenę zatrzymać. Tak, aby młodzi nie opuszczali wiosek, bo Podlasie się wyludnia, ale by również „warszawka” kupowała tutaj domki na wypoczynek , czy po prostu turyści tu przyjeżdżali. Inaczej czeka nas księżycowy krajobraz opustoszałych wsi pośród żwirowni i połaci pól fotowoltaicznych, gdzie nikt nie będzie chciał mieszkać i przyjeżdżać i gdzie trudno będzie się utrzymać - mówi Dariusz Zakrzewski, mieszkaniec Popławiec.

Protestujący zdają sobie sprawę, że tworzenie farm fotowoltaicznych nie jest obwarowane prawnie, tak jak np. budowa kurzych ferm czy wiatraków, gdzie inwestorzy muszą zachować ustawowe odległości od domostw. Nie ukrywają jednak swojego żalu do wójta Kuźnicy. Ich zdaniem, w tej sprawie nie stanął po ich stronie.

- Mógł przecież jakoś przeciągnąć, utrudnić inwestorowi działanie. Tak, żeby zagrać na czas. Kto wie, może kiedyś ktoś w końcu pójdzie po rozum do głowy i powstaną nowe przepisy regulujące tworzenie farm, gdzie pod uwagę weźmie się głos ludzi - podnoszą mieszkańcy.

- Ale co ja mogę? - odpiera zarzuty wójt Paweł Mikłasz. - Ja muszę działać zgodnie z przepisami prawa. A one są, jakie są. Dochowałem wszystkich procedur w tej sprawie. Odbyło się nawet spotkanie w tej sprawie z inwestorem i protestującymi. Razem prosiliśmy go, żeby może przesunął planowaną farmę dalej od domostw. Niestety, nie uwzględnił naszych próśb. Zdaję sobie sprawę, że nikt nie chciałby mieszkać tak blisko farmy. Ja też bym nie chciał.

Inwestor nie chciał z nami rozmawiać. Odmówił wypowiedzi, mimo że jest osobą publiczną. To Piotr Borowski, radny Sokółki. Protestujący zapowiadają, że zaskarżą decyzję SKO do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sokolka.naszemiasto.pl Nasze Miasto