Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Największa uprawa rokitnika jest właśnie u nas. Zaczęło się od kawałka ziemi po dawnym PGR w Krynkach

OPRAC.:
Martyna Tochwin
Martyna Tochwin
Pan Stanisław Trzonkowski aktywnie działa na rzecz popularyzacji polskich superowoców, które sam uprawia. Jest wiceprezesem Stowarzyszenia Plantatorów Porzeczek i  członkiem Zarządu Krajowego Zrzeszenia Plantatorów Aronii „Aronia Polska”.
Pan Stanisław Trzonkowski aktywnie działa na rzecz popularyzacji polskich superowoców, które sam uprawia. Jest wiceprezesem Stowarzyszenia Plantatorów Porzeczek i członkiem Zarządu Krajowego Zrzeszenia Plantatorów Aronii „Aronia Polska”. podlaskie produkty
Stanisław Trzonkowski nie pałał od dzieciństwa miłością do ogrodnictwa. Jednak - jak sam twierdzi - ma niespokojną duszę, dlatego praca biurowa pomimo uniwersyteckiego wykształcenia o kierunku ekonomicznym nigdy go nie fascynowała. Ciągnęło go do natury, przestrzeni i nowych wyzwań. Przypadek sprawił, że zatknął się z pracownikami Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach i dał się zarazić uprawą roślin jagodowych.

Na początku była dzierżawa a potem częściowy wykup ziemi po dawnym PGR Krynki. Kawałek po kawałku. Wraz z ziemią nasadzenia: najpierw porzeczki, aronii, po kilku latach gospodarowania także rokitnika.

- I tak pracuję od ponad 20 lat, dziś razem z córką, siedem dni w tygodniu po kilkanaście godzin, jak to na gospodarstwie - mówi Stanisław Trzonkowski. - Zajmujemy się tylko uprawą, na przetwórstwo nie mamy ani miejsca, ani czasu, by do tego podejść.

Dziś gospodarstwo pana Trzonkowskiego to około 300 ha upraw. Najwięcej ponad 200 ha zajmuje porzeczka, ponad 50 ha - aronia, ponad 30 ha rokitnik, kilka - róża na owoce.

- Mają tu świetne warunki, pomimo słabych gleb, bo nasz piękny region jest czysty, z dala od przemysłu - zachwala Stanisław Trzonkowski. - Jednak, aby był plon, trzeba też zdobyć odpowiednią wiedzę, poznać metody i technologie upraw. Do tego wszystkiego dochodziłem sam z pomocą przyjaciół i naukowców ze Skierniewic. Ważny jest też materiał, czyli sadzonki, bo nie mogą pochodzić z nieznanego źródła. Jeśli będą zainfekowane, to wirusy przeniosą na całą plantację i wówczas pozostaje tylko likwidacja -ostrzega.

W gospodarstwie państwa Trzonkowskich sadzonki - czy to porzeczki, czy innych krzewów - pochodzą ze sprawdzonych, pewnych źródeł z licencją, a w większości z własnego gospodarstwa i na jego potrzeby. Pierwsze były sadzonki czarnej porzeczki.

Polskie czarne złoto

- Nie doceniamy wartości owoców, które są od lat produkowane tu w kraju. Wolimy zagraniczne cytrusy czy też przetwory z nich - ubolewa pan Stanisław. - A tymczasem mamy na miejscu superowoc - czarną porzeczkę!

Zaprzyjaźniony z podlaskim plantatorem prof. Stanisław Pluta z Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach o czarnej porzeczce mówi, że to „czarne złoto”.

- Z punktu widzenia konsumenta porzeczki czarne mają niedocenione, ale bardzo duże wartości odżywcze i prozdrowotne - czytamy w jego materiale dla portalu apetytnapolskie.com. - Są bardzo bogate w witaminę C, antocyjany, polifenole i flawonoidy, które działają przeciwutleniająco. Zawierają także witaminy z grupy A, B i E oraz , makro- i mikroelementy, olejki eteryczne, pektyny i błonnik. Badania naukowe sugerują, że spożywanie porzeczek czarnych i ich przetworów ma potencjalne skutki zdrowotne, działają one przeciwko chorobom nowotworowym, starzeniu się, stanom zapalnym i chorobom neurologicznym - przekonuje profesor.

W gospodarstwie pana Stanisława odmian czarnej porzeczki jest kilka: rodowodowe szkockie i polskie, przetestowane na podlaskich gruntach i w naszej strefie klimatycznej.

- Uprawiamy porzeczkę dla przemysłu przetwórczego, nie deserową, bo ona wymaga innej formy technologii i ręcznego zbioru - wyjaśnia pan Stanisław. - Nasze owoce wędrują do rozmaitych przetwórni, przede wszystkim na koncentraty sokowe. Niestety, musimy je dostarczać daleko, bo w Podlaskiem nie ma dużych przetwórni owoców, najbliższa jest ponad 300 km od nas. Nie tracą jednak swoich wartości, gdy są szybko przetransportowane, a przetworzone - także źródłem zdrowia.

Ludziom i zwierzętom

Z rokitnikiem sytuacja wygląda nieco inaczej. Nie jest tak znany, jego uprawa jest inna a zbiór o wiele trudniejszy.

- Choć był już stosowany wieki temu - podkreśla Stanisław Trzonkowski a potwierdzają to źródła. Nazwa łacińska rokitnika „Hippophae rhamnoides L.” - pochodzi ze starożytnej Grecji, kiedy to do paszy dla koni dodawano owoce tej rośliny i sądzono, że nadają one połysk końskiej sierści, stąd składowe nazwy: hippos - koń i phaos - błyszczący [źródło: w-modr.pl - dop.red.]

Jednak rokitnik służy nie tylko zwierzętom. Wszystkie części tej pięknej rośliny mają właściwości lecznicze: nasiona, owoce, liście, kora, nawet korzenie!

Owoce, olej z nasion i miąższu oraz liście rokitnika zawierają wiele bioaktywnych związków, witamin: A,B C, D, E, F, K, P , kwas foliowy, antocyjany, flawonoidy, fosfolipidy, garbniki, cukry, kwasy organiczne (cytrynowy, jabłkowy, nikotynowy), makro i mikroelementy, które są bardzo istotne dla ludzkiego zdrowia i diety. Z kolei nasiona zawierają 8-12 proc. oleju (kwasy tłuszczowe nienasycone, Omega), witaminy (B1, B2, E) oraz garbniki.

Wszystkie w/w substancje biologicznie czynne wzmacniają wzrok, działają przeciwmiażdżycowo, opóźniają proces starzenia oraz zwiększają odporność na napromieniowanie rentgenowskie i radioaktywne. Stosowane są także do leczenia oparzeń, odmrożeń, odleżyn i egzem. Medycyna ludowa od dawna polecała rokitnik na wrzody żołądka, nadciśnienie, anemię, cukrzycę i choroby reumatyczne, a nawet nowotwory [źródło: foodfakty.pl, sadyiogrody.pl - dop.red.]

- Dlatego, mimo że uprawiamy rokitnik na przetwórstwo, zwracają się do nas ludzie, którym jest potrzebna rokitnikowa pomoc - zdradza pan Stanisław. - To czasem bardzo smutne historie ludzi szukających wsparcia w zachowaniu zdrowia a nawet życia. Dlatego w takich przypadkach wysyłamy im mrożone owocowe rokitnika w specjalnych, styropianowych boxach. Trzeba pomagać - zaznacza.

Płeć i przymrozki

Uprawa i zbiór rokitnika nie należą do najłatwiejszych. Najpierw trzeba zdobyć sadzonki. Pierwsze z nich przed 20 laty trafiły do gospodarstwa państwa Trzonkowskich z Łotwy.

- Niektóre z nich mamy do dziś, bo rozmnażaliśmy je sami i testowaliśmy w naszych warunkach - opowiada pan Stanisław. - Zdecydowana większość odmian, która jest w Europie i na świecie uprawiana, to odmiany o rodowodzie rosyjskim, bo tam istnieje od bardzo dawna wyspecjalizowany w hodowli odmian tego krzewu ośrodek naukowy. Tak też jest u nas, uprawiam odmiany rosyjskie i testujemy też odmiany wyhodowane przez naukowców niemieckich.

Niewielu wie, że krzewy rokitnika mają płeć! Są męskie i żeńskie, a rozpoznanie płci roślin możliwe jest w wieku 3-4 lat, kiedy formują się pąki. Męskie są dwukrotnie większe niż żeńskie. W związku z tą różnorodnością krzewy rokitnika trzeba odpowiednio nasadzać. Osobniki męskie powinny być nasadzane od strony najczęściej występujących wiatrów w towarzystwie kilku krzewów żeńskich.

Owoc też nie należy do najłatwiejszych w zbiorze.

- Tu jest z nim spory problem, bo owoce są przytwierdzone do gałęzi. Nie ma możliwości ich zerwania, nie niszcząc owocu. Najlepszym sposobem, a tak naprawdę jedynym, żeby zebrać dobrej jakości owoce, jest ścinanie gałęzi i mrożenie ich - zdradza pan Stanisław. - Dopiero po odpowiednim zmrożeniu w chłodni, owoce dają się odseparować od gałązek.

Pan Trzonkowski z racji swojego wieloletniego zaangażowania w propagowanie upraw rokitnika był uczestnikiem wielu międzynarodowych konferencji gromadzących naukowców i plantatorów tych owoców z całego świata. Bywał też na wielu plantacjach.

- Pokutuje, zwłaszcza na wschodzie, taki mit, że rokitnik należy zbierać po pierwszych przymrozkach, bo wtedy łatwiej go otrząsnąć. Jednak pozostawienie go na tak długo na krzewie oznacza utratę większości jego wartości - przestrzega. - Wykonaliśmy badania laboratoryjne, które potwierdziły, że owoce zebrane na przełomie sierpnia i września, w porównaniu do tych zebranych po przymrozkach, miały aż ponad 50% więcej zawartości np. Vit C

Rokitnik jest jednym z niewielu owoców, z którego można pozyskiwać olej na dwa sposoby: z nasion i miąższu owoców. Tu jednak też ważna jest data zbioru owoców.

- Z czasem tłuszcz po prostu jełczeje, staje się ciemny i niezbyt dobrze pachnie - tłumaczy. - Dlatego dostępne w wielu sklepach oleje z rokitnika mają ciemną barwę i niezbyt przyjemny zapach. A tak nie powinno być. Olej z rokitnika ma kolor ciemnożółty, wpadający w lekki, słoneczny beż- mówi i radzi, jak rozpoznać np. podróbkę oleju rokitnikowego, które także zdarzają się rynku. - Butelkę oleju z miąższu owoców trzeba wstawić na dwa dni do lodówki. Jeśli po tym czasie nadal będzie płynny - to fałszywka!

Rokitnik w dyskoncie

Pan Stanisław Trzonkowski aktywnie działa na rzecz popularyzacji polskich superowoców, które sam uprawia. Jest wiceprezesem Stowarzyszenia Plantatorów Porzeczek i członkiem Zarządu Krajowego Zrzeszenia Plantatorów Aronii „Aronia Polska”.

- Zrzeszanie się producentów uważam z perspektywy wieloletniej działalności w takich związkach za potrzebne, a nawet konieczne. Nikt z żadnego resortu rządowego nie będzie rozmawiał z pojedynczym producentem o jego problemach czy też oczekiwaniach - tłumaczył na portalu sadyiogrody.pl

Chciałby przede wszystkim, by owoc rokitnika, jak też czarnej porzeczki i aronii, był tak popularny i dostępny jak wszechobecne cytrusy.

- Bo cóż stoi na przeszkodzie, by w każdej ladzie chłodniczej w sklepie, tuż obok rozmaitych mrożonek, były opakowania z mrożonym rokitnikiem, uważnym za najsilniejszą naturalną antynowotworową tarczę na świecie? To przecież samo zdrowie! - podkreśla.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sokolka.naszemiasto.pl Nasze Miasto