Bartuś Bojarzyński to niespełna 2-letni chłopczyk. Ma złożoną wadę serca w postaci inwersji komory prawej i lewej, przełożenie wielkich pni tętniczych, ubytek międzykomorowy, zwężenie zastawki płucnej i niedomykalność zastawki trójdzielnej. Żeby żyć musi przejść skomplikowaną operację w USA. I to pilnie.
Jeden milion złotych – tyle pieniędzy trzeba na operację malutkiego serduszka. Złożony zabieg w Boston Children’s Hospital w USA jest konieczna, aby chłopczyk mógł żyć.
Na świecie jest bardzo ograniczona liczba kardiochirurgów, którzy potrafią pomóc. Niestety żaden z nich nie operuje w Polsce. Operację tą wykonuje się niezwykle rzadko, a jej celem jest właściwe połączenie komór serca i wielkich naczyń z niego wychodzących.
W tej walce o uzbieranie takiej kwoty liczy się czas. Bartuś musi być operowany w ciągu kilku tygodni. Zabieg musi bowiem zostać przeprowadzony, zanim chłopczyk skończy dwa latka. Każda doba bez operacji to ogromne zagrożenie i śmiertelne niebezpieczeństwo.
– Powodzenie operacji zależy od kondycji serca, a serduszko naszego synka słabnie z każdym miesiącem. Zostało nam bardzo mało czasu, dlatego już dziś jesteśmy zmuszeni prosić o pomoc w zbiórce pieniędzy. Potrzebujemy tysięcy ludzi o dobrych sercach. Prosimy o pomoc – apelują rodzice Bartka.
Do tej pory udało się uzbierać ponad pół miliona złotych. Kilka dni temu padł dzienny rekord wpłat - ponad 31 tys. zł. Spory zastrzyk gotówki zasilił konto Bartusia w ostatnim tygodniu.
Wielką zasługę w tym ma z pewnością niedzielna akcja, która odbyła się nad zalewem w Korycinie. W akcji pod hasłem „Tysiąc bałwanów dla Bartusia” wzięły udział setki ludzi. Akcja odbiła się szerokim echem w mediach.
I to nie tylko w regionalnych, czy ogólnopolskich, ale też zagranicznych. Filmowe reportaże na ten temat wyemitowały dwie zagraniczne stacje. To brytyjska telewizja BBC oraz jeden z najpopularniejszych kanałów informacyjnych w Europie euronews.com.
– Tego się nikt nie spodziewał O Bartusiu wie już prawie cały świat – cieszy się Beata Matyskiel, organizatorka akcja „Tysiąc bałwanów dla Bartusia”.
Beata Matyskiel od początku bowiem nie ukrywała, że w całym bałwankowym projekcie chodziło przede wszystkim o rozgłos. Tak, aby jak najwięcej ludzi dowiedziało się o niespełna 2-letnim Bartusiu Bojarzyńskim, który zbiera na operację ratującą życie.
– Magia mediów działa. Mamy pierwsze wpłaty z USA. Dziękujemy Proline Transport Inc z Illinois. Wspaniały gest – cieszy się Beata Matyskiel na jedną z ostatnich wpłat zza oceanu w wysokości 7 tys. zł.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?