Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sokółka: Dochodząc sprawiedliwości stracił dużo czasu i pieniędzy

Mieczysław Jurkowski
Czesław Dziewiątkowski jest rozczarowany działaniem polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Czesław Dziewiątkowski jest rozczarowany działaniem polskiego wymiaru sprawiedliwości. Mieczysław Jurkowski
O tym, że nie warto dochodzić sprawiedliwości, pomimo pełnego przekonania o słuszności swoich racji przekonał się Czesław Dziewiątkowski, nasz Czytelnik z Sokółki. Mógł zapłacić 300 zł jego zdaniem niesłusznego mandatu i mieć spokój, a stracił czas i 2500 zł szukając sprawiedliwości w sądach

Chcąc dojść sprawiedliwości trzeba stracić dużo czasu i pieniędzy. A i tak nie osiągnie się tego, co trzeba - gorzko podsumowuje swój przypadek Czesław Dziewiątkowski, nasz Czytelnik z Sokółki.

Jest mocno rozgoryczony działaniem polskiego wymiaru sprawiedliwości. Jego zdaniem w jego sprawie doszło do wielu rażących błędów i zaniechań. Jego negatywna opinia dotyczy również ówczesnych działań policji.

Blisko rok temu, w Wielki Piątek w godzinach popołudniowych doszło do niewielkiej kolizji z jego udziałem. Winą za jej spowodowanie został obarczony on.

- Wyjeżdżałem z rampy kolejowej i wjeżdżałem na drogę z pierwszeństwem przejazdu. Dojeżdżałem do przejścia dla pieszych przy ulicy Nowej, z zamiarem skrętu w prawo w ulicę Kryńską. Jest to coś, co robię na okrągło jako kierowca ciężarówki zatrudniony w jednej z kopalń kruszywa - opowiada Dziewiątkowski.

Z prawej strony jego ciężarowego mercedesa, od strony chodnika znalazł się osobowy volkswagen, który został przerysowany schodkami jego kabiny. Dziewiątkowski włączając się do ruchu widział ten samochód na drodze po swojej prawej stronie, ale był on na tyle daleko, iż uznał, że może bezpiecznie wyjechać na drogę z pierwszeństwem przejazdu.

- Są dwie możliwości tego, że ten samochód się tam znalazł. Jedną jest awaria jego hamulców, gdyż powinien był się za mną zatrzymać i poczekać aż skręcę w ulicę Kryńską. Drugą jest to, że kierowca, który obecnie na co dzień jeździ w Anglii próbował mnie z prawej strony tuż przed skrzyżowaniem wyprzedzać - przypuszcza kierowca ciężarówki.

Patrol policji, który przybył na miejsce kolizji uznał, że to kierowca ciężarówki ponosi całą winę za to zdarzenie. Miał nie ustąpić pierwszeństwa przejazdu osobówce i to właśnie on ją staranował. Został ukarany mandatem w wysokości 300 zł. Funkcjonariusze uznali ponadto, że osobówka nie mogła rozwinąć od progu zwalniającego zamontowanego na ulicy Nowej prędkości większej niż 30 km/h. Zatem jej kierowca nie może ponosić żadnej odpowiedzialności za zaistniałą stłuczkę. Takie „ustalenia” w sumie nie dziwią Dziewiątkowskiego.

- Policjant, który nota bene już nie pracuje, podał wówczas rękę kierowcy vw i przywitał się z nim słowami: „Dzień dobry panie Janku” - opowiada.

Zarzuca też policjantom, że nie wyciągnęli żadnych konsekwencji z faktu, że kierowca samochodu osobowego nie posiadał przy sobie dowodu rejestracyjnego i ubezpieczenia OC. Powinien otrzymać za ich brak 50 zł mandat, zaś policjanci powinni od razu sprawdzić w systemie czy pojazd posiada ważne badania techniczne oraz ubezpieczenie lub wezwać właściciela do ich okazania na komendzie. Jego zdaniem to podstawa przy każdym tego rodzaju zdarzeniu drogowym.

- Zadałem sobie trud i sprawdziłem to później. Okazało się, że ten samochód nie posiadał ubezpieczenia OC, ani aktualnych badań technicznych - mówi Dziewiątkowski.

Odmówił zapłacenia mandatu po to, by dochodzić swoich racji przez sądem. Uznanie i zapłacenie mandatu kłóciło się bowiem z jego poczuciem sprawiedliwości. Jako kierowca z 23-letnim stażem, który zjeździł niemal całą Europę i sporą część Azji, był przekonany, że nie ponosi absolutnie żadnej winy za ten wypadek. Pewność co do wykazania swoich racji podniosła też sprawa dokumentów vw.

W Sądzie Rejonowym w Sokółce Czesława Dziewiątkowskiego spotkało spore rozczarowanie. I to można powiedzieć, podwójne. Sąd uznał go winnym kolizji. Stwierdził, że nie zachował szczególnej ostrożności włączając się do ruchu i wymusił pierwszeństwo przejazdu, przez co spowodował kolizję z samochodem osobowym. Został też obciążony kosztami postępowania. Drugim rozczarowaniem było to, że sprawa dokumentów vw nie została na wokandzie w ogóle poruszona.

- Sąd zagroził mi nałożeniem 500 zł kary porządkowej za dociekanie sprawy OC - mówi wciąż rozżalony Dziewiątkowski.

Postanowił złożyć apelację, wynajął w tym celu prawnika. Bezskutecznie. Sąd okręgowy w Białymstoku podtrzymał wyrok sądu pierwszej instancji.

- Sędzia może nawet mojej apelacji nie przeczytał - gorzko mówi Dziewiątkowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sokolka.naszemiasto.pl Nasze Miasto