Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stacje opieki są zamykane. Konkurencja wycina Caritas z małych gmin

mt
Po 20 latach Stacja Opieki Caritas w Nowym Dworze formalnie zaprzestaje od 1 września swojej działalności.
Po 20 latach Stacja Opieki Caritas w Nowym Dworze formalnie zaprzestaje od 1 września swojej działalności. m.jurkowski
Po 20 latach Stacja Opieki Caritas w Nowym Dworze formalnie zaprzestaje od 1 września swojej działalności. Jej obowiązki ma przejąć mobilna pielęgniarka z Dąbrowy Białostockiej. Zdaniem wójta Andrzeja Humiennego, mieszkańcy nie powinni odczuć żadnej różnicy w jakości świadczonych usług

Właśnie likwidują nam placówkę Caritas w Nowym Dworze. Wielu potrzebujących, starszych i chorych ludzi przez to pozostanie bez należytej opieki - z taką informacją zadzwonił do nas Czytelnik, mieszkaniec gminy Nowy Dwór.

Jak mówi, gmina jest mocno wyludniona, młodzi ludzie z niej powyjeżdżali. W dużej mierze pozostali tam tylko starsi ludzie, którzy potrzebują opieki ze strony tego typu placówki. Nie chodzi tu tylko o opiekę medyczną, ale też i o socjalną, którą Caritas przecież od zawsze skutecznie się zajmuje.

- Gmina pożałowała 10 tys. zł, by dołożyć do działalności Caritas, a na Dni Nowego Dworu z tego co słyszałem wydała aż 130 tys. zł - powiedział nam zbulwersowany Czytelnik.

Jego zdaniem, gdyby ta kwota została Caritas przyznana, to pozwoliłaby ona nadal działać Stacji w Nowym Dworze.

- Na pewno to nie 100 tys., bo na tyle nie byłoby stać gminy - odrzuca takie stwierdzenia wójt Nowego Dworu Andrzej Humienny.

I dodaje, że za organizację Dni Nowego Dworu, gmina zapłaciła około 50 tys. zł. I to łącznie z pieniędzmi dołożonymi przez sponsorów.

Zakupy robi... straż

Zapytaliśmy go zatem, dlaczego gmina odmówiła dofinansowania dalszej działalności Caritasu.

- To wynika z ustawy i z naszego budżetu, który mamy. Do tej pory dotowaliśmy Caritas kwotą w granicach 4 tys. zł z Komisji Alkoholowej. Nie stać nas, by zrobić to większą kwotą, a z ustawy wynika, że muszą być mobilne pielęgniarki w ZOZ. Czyli de facto naszym mieszkańcom nic nie zagraża, bo w każdym ośrodku będzie pielęgniarka z samochodem. Jeśli będzie wszystko to, co jest zapisane w ustawie, to nic się dla ludzi nie zmieni - uważa wójt Andrzej Humienny.

Nie przemawia do niego także taki argument, że pielęgniarki z Caritas często opłacały swoim podopiecznym rachunki czy też robiły zakupy. Co znacznie wykracza poza zwykłe obowiązki pielęgniarki środowiskowej.

- Na naszym terenie to i Straż Graniczna robi mieszkańcom zakupy - stwierdza wójt.

Były od wszystkiego

Rozmawialiśmy również z ks. Adam Kozikowskim, dotychczasowym Dyrektorem Caritas Archidiecezji Białostockiej

- To jest dużo bardziej skomplikowany problem niż tylko 10 tys. zł. Nie tylko to jest powodem, to dużo bardziej złożony temat - twierdzi dyrektor Caritas.

Otóż kłopot jest związany zarówno ze zmianami w Narodowym Funduszu Zdrowia, jak i niedoborem pielęgniarek, oraz konkurencyjnością, która pojawia się na rynku opieki nad osobami starszymi. Największy problem jest z tym, że od przyszłego roku tzw. POZ-y będą musiały zatrudniać nie tylko pielęgniarki i położne, ale także lekarzy. A to z oczywistych powodów „wycina” Caritas z rynku.

Sprawdziliśmy, czym zajmowały się pielęgniarki zatrudnione w Stacji. Jak się okazuje nie były to wyłącznie zabiegi na zlecenie lekarza typu zastrzyki, kroplówki.

Panie, bo w Nowym Dworze były dwie: pielęgniarka, do której było zapisanych prawie 1000 pacjentów i położna, która opiekowała się prawie 500 pacjentkami, zajmowały się też innymi sprawami. Prowadziły profilaktykę, raz na miesiąc odwiedzały pacjentów we wsi. Mierzyły ciśnienie, poziom cukru, wypisywały leki dla samotnych osób, które nie miały czym dojechać.

Ich praca nie dotyczyła tylko i wyłącznie spraw pielęgniarskich, ale też i socjalno-bytowych, jak same to nazywają. Często w miarę ich możliwości było to robienie zakupów, opłacanie rachunków czy też dostarczanie paczek żywnościowych od Caritasu. Dostarczały też potrzebującym leków i... rozmowy, tak ważnej dla samotnych starszych osób.

- Ludzie często nie zdają sobie sprawy z tego jak będzie, nie wie tego również wójt - uważa pielęgniarka, z którą rozmawialiśmy.

Schodzą z drogi

Jej zdaniem, zmiany nie oznaczają, że będzie lepiej czy nawet tak samo dla pacjentów. Nowa pielęgniarka jest na stałe w Dąbrowie Białostockiej.Przeważnie zajmuje się ludźmi obłożnie chorymi. Na inne sprawy, zdaniem naszych rozmówczyń, nie będzie miała nawet czasu. Ale tego nikt nie rozumie.

- Nikt nie będzie jeździł do chorych przy tzw. okazji, nikt nie będzie szerzył profilaktyki, mierzył cukru czy ciśnienia tętniczego - uważa pielęgniarka.

Czuje się związana z tymi ludźmi, z którymi dotychczas pracowała. Szkoda jej tych starszych ludzi, którzy pozostali tutaj sami bez możliwości transportu. W tym roku mija bowiem 20 lat jak istnieje Stacja Opieki, a ona pracuje tu od samego początku. Na szczęście, obie z koleżanką mają już nową pracę, może nawet za nieco lepsze pieniądze, ale i tak żal im pacjentów.

-Jest to dla nas trudna sytuacja. Ta stacja, ale też inne, działały tak długo, tyle dobra dzięki nim się zadziało. Kiedyś tej działalności nikt nie robił. Teraz weszła konkurencja, a my nie czujemy się powołani do tego, aby walczyć o pacjenta, za którym idą pieniądze. Nie tędy droga dla nas - podkreśla ks. Adam Kozikowski.

Nowy Dwór to nie jedyna gmina, gdzie funkcjonuje Stacja Caritasu. Takie punkty są jeszcze w Kuźnicy i Krynkach. Jak zostaliśmy poinformowani, on też będą wkrótce zlikwidowane.

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sokolka.naszemiasto.pl Nasze Miasto