Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stan wyjątkowy. Wojsko Polskie na granicy, a wokół dużo szumu

mj
tt/mon
Nie milkną echa wprowadzenia stanu wyjątkowego, m.in. w części powiatu sokólskiego. Jedni twierdzą, że życie na tym terenie wcale aż tak bardzo się nie skomplikowało. Inni mieszkający tutaj mówią, że to życie w strachu, niemal jak w stanie wojennym. Wśród miejscowych przeważa opinia, że stan wyjątkowy da się przeżyć i że to nic złego. Ale ich głos nie przebija się w ogólnopolskich mediach. Dużo wyraźniej słychać tam, że życie w miejscowościach objętych stanem wyjątkowym, jest nie do zniesienia. A jak jest naprawdę?

Miejscem, o którym szczególnie głośno w ostatnim tygodniu są Krynki. To w tym miasteczku i na terenie tej gminy życie w stanie wyjątkwym to niemal jak więzienie. Media ogólnopolskie przedstawiają obrazek niczym z czasów wojny. Latające helikoptery, przejeżdżające ciężarówki wojskowe, liczne kontrole, puste sklepy i wyludnione ulice.

Taki przekaz bowiem mocno wybrzmiewa w mediach społecznościowych. Tam o życiu w strefie objętej stanem wyjątkowym piszą ludzie mieszkający w gminie Krynki, którzy osiedlili się na tych terenach stosunkowo niedawno.

Wśród nich jest Mirosław Miniszewski, biznesmen i pisarz, który kilka lat temu porzucił duże miasto i osiedlił się pod Krynkami. Regularnie opisuje swoje przygody w stanie wyjątkowym. 9 września napisał m.in.: „Wiem, jaką przyjemność czerpie osoba legitymująca z legitymowania. Legitymujący opisują ją jako przyjemne uderzenie gorąca i łaskotanie w brzuchu. Legitymowanie to prawdopodobnie jedna z przyjemniejszych czynności zaraz po seksie (...) W strefie stanu wyjątkowego byłem dzisiaj legitymowany 14 razy. Od początku tegoż stanu już pewnie z kilkaset. Ileż przyjemności sprawiłem naszym funkcjonariuszom i to bez dawania d..y! Widzę, że niektórzy po 15 godzinnej zmianie są bardzo wyczerpani i ledwo trzymają się na nogach, ale są bardzo zadowoleni. Niech mają”.

Z kolei inny aktywny w mediach społecznościowych mieszkaniec gminy, jeden z liderów Podlaskiego Instytut Suwerennej Rzeczypospolitej, Jacek Słoma, przedstawia zgoła inny obrazek. Owszem, mówi o pewnych ograniczeniach, ale bez dramatyzowania.

- Przejechałem właśnie 15 km z punktu A do B w 3-km strefie stanu wyjatkowego. Trzy kontrole, krótkie pogawędki o „dupie Maryny”, okazanie dowodu. Każda trwałaby 20 sekund gdyby nie moje wrodzone gadulstwo i brak innych aut. Z porannym checkpointem to już w sumie cztery. Byłoby więcej, ale już większość funkcjonariuszy rozpoznaje część miejscowych aut i kierowców. Jeśli ma się świadomość, że policja, Straż Graniczna i wojsko jest tu dla naszego bezpieczeństwa. Jeśli nie przeszkadza się im w pracy i ma się choć odrobinę RiGCZu, to nie ma co płakać - pisał na TT 7 września.

Z kolei sekretarz gminy Krynki, Jerzy Citko, w rozmowie z nami przekonuje, że życie w stanie wyjątkowym naprawdę nie wygląda tak strasznie, jak niektórzy próbują to malować.

- Jest normalnie, żyjemy spokojnie, nie ma żadnych tematów. Praktycznie nie odczuwamy tego, że stan wyjątkowy został wprowadzony. Urząd pracuje normalnie, wszystko funkcjonuje, jest zaopatrzenie. A że są różne plotki, to wiem, bo wydzwaniają tutaj różni do nas do urzędu. My jesteśmy na miejscu, jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że obowiązuje w Krynkach strefa przygraniczna, zawsze tu było wojsko. Jak żyje się w takiej strefie nadgranicznej, to człowiek zawsze może zostać zatrzymany i wylegitymowany, może zostać sprawdzony bagażnik i to jest tutaj normalne i nikogo nie dziwi - tłumaczy Jerzy Citko.

W podobnym tonie wypowiada się wójt Kuźnicy Paweł Mikłasz. - Ludzie mieszkają tu z dziada pradziada. Granica jest dla nich świętością. Patrole Straży Granicznej nikogo tutaj nie dziwią. A że teraz jest ich więcej, to chyba zrozumiałe.

Mieszkańcy przygranicznych terenów, z którymi udało nam się porozmawiać przekonują, że życie w stanie wyjątkowym jest do udźwignięcia. I zapewniają, że kontrole samochodów na sokólskich blachach są dużo rzadsze niż na obcych rejestracjach.

- Nie dziwię się wcale, że niektórzy w internecie wypisują, że są sprawdzani na każdym punkcie kontrolnym. Jak mieszkają u nas ludzie z Warszawy, którzy mają samochody porejestrowane na warszawskich numerach, to pewnie, że będą kontrolowani na każdym kroku. To przecież oczywiste, bo zgodnie z prawem, tylko mieszkańcy mogą swobodnie poruszać się na tym terenie - tłumaczy mieszkaniec Zubrzycy Wielkiej w gminie Szudziałowo.

Bo wjazd osób spoza na teren stanu wyjątkowego jest dość ograniczony. Nie mogą na niego wjechać np. żadne media. Obostrzenia dotyczą też np. członków rodzin.

- Mam siostrę pod Kuźnicą. Dowiedziałam się, że sama mogę wjechać, ale już np. mój mąż musi mieć specjalną przepustkę wystawianą przez właściwego komendanta Straży Granicznej. Pewnie, że to trochę komplikuje nam życie, tym bardziej, że trzeba podawać konkretny cel podóży, a nie np. chęć wypicia piwa ze szwagrem, ale wszyscy wiemy o co toczy się gra - mówi mieszkanka Sokółki.

A ta jest poważna. Bo jak wynika z komunikatów Straży Granicznej, każdej doby setki migrantów próbują przedostać się nielegalnie z Białorusi na polską stronę. Tylko w ostatnim tygodniu mundurowi udaremnili przejście zieloną granicą dla ponad tysiąca migrantów. Ciągle też na terenie Polski zatrzymywane są osoby, którym udało się przekroczyć granicę. Choć tych jest zdecydowanie mniej niż np. jeszcze kilkanaście dni temu.

- Sytuacja wciąż jest bardzo trudna i skomplikowana. Pomimo dużej ilości wojsk i służb imigranci dalej przedostają się przez granicę i dochodzą do zabudowań. Zaczynają wywoływać wśród mieszkańców nieprzychylne emocje - mówi Piotr Rećko, starosta sokólski. - Ludzie są już zmęczeni ciągłą presją psychiczną. Najwięcej sygnałów pochodzi z gminy Szudziałowo.

Jednocześnie starosta sokólski zapewnia, że stan wyjątkowy nie stanowi większego problemu. Przeciwnie, mieszkańcy oczekują jeszcze większej ilości wojsk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sokolka.naszemiasto.pl Nasze Miasto