Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Widmo kurników przemysłowych na Tatarskim Szlaku znów dało o sobie znać

mj
pixabay.com
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku dała zielone światło dla budowy przemysłowych ferm drobiu w okolicy zabytkowych Kruszynian. Z taką decyzją nie zgadzają się lokalni mieszkańcy, którzy od miesięcy protestują przeciwko uciążliwej inwestycji.

Jesteśmy zbulwersowani tym, co robi gmina Krynki i tym co robi RDOŚ. To urąga wszelkim zasadom zdrowego rozsądku i wszelkim zasadom poczucia odpowiedzialności za przyrodę. Wszyscy na całym świecie mówią o szacunku do przyrody. A u nas to jest całkowicie odwrotnie. Tak, jak byśmy byli poza kulą ziemską, na jakieś Saharze, pustyni, gdzie można robić sobie frywolnie takie rzeczy. To jest po prostu tragedia - mówi Bronisław Talkowski, przewodniczący Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej w Kruszynianach.

Tak komentuje decyzję Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku. Urząd uznał, że planowana pod Kruszynianami inwestycja utworzenia przemysłowych ferm drobiu nie wpłynie znacząco na cenne przyrodniczo tereny.

Efektem jest pozytywna opinia dotycząca planowanej budowy kurników. Wszystko to przy założeniu, że inwestor spełni kilkanaście wymogów, które będą minimalizować wpływ budowy na przyrodę.

Przemysłowe fermy zgodnie z założeniem inwestora miałyby się znajdować na terenie obszarów chronionych, w odległości zaledwie kilometra od zabytkowej turystycznej wsi Kruszyniany, leżącej na Szlaku Tatarskim. W kurnikach miałoby być hodowanych około 800 tysięcy kurczaków rocznie.

Przeciwko kurnikom opowiadają się nie tylko Tatarzy. Ale to właśnie ta mniejszość postrzegana jest jako największy przeciwnik inwestycji. To oni bowiem, występując oficjalnie pod sztandarem Regionalnego Centrum Kultury Tatarów Polskich Asman, walczą o uchronienie tych terenów przed śmierdzącymi kurnikami.

- W gminie przedstawiają to w ten sposób, że nikomu to nie przeszkadza, a tylko garstka Tatarów się burzy i wrzeszczy na cały kraj. Taka jest narracja, a to przecież protestują nie tylko Tatarzy. Wszystkie okoliczne wsie: Sanniki, Żylicze, Kundzicze, Ciumicze, Górka - przekonuje Talkowski.

Na wniosek części protestujących mieszkańców i Rzecznika Praw Obywatelskich, Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchyliło kilka miesięcy temu decyzję burmistrz Krynek o środowiskowej zgodzie na inwestycję. Decyzja jest ponownie analizowana przez władze gminy.

Ostateczne pozwolenie na budowę kurników wydaje burmistrz Krynek. Opinia RDOŚ jest jednak niezbędna do uzgodnienia lokalizacji fermy.

- Ta decyzja tak naprawdę nic nie oznacza, dlatego że postępowanie wciąż się toczy. To jest tylko opinia jednej z instytucji. Oczywiście jest to opinia bardzo istotna w postępowaniu, ponieważ ta instytucja w swoich zadaniach ma zbadanie tego typu przedsięwzięć pod kątem ochrony środowiska - tłumaczy Jolanta Gudalewska, burmistrz Krynek.

Nie chce deklarować, kiedy można spodziewać się decyzji gminy, która będzie kluczowa dla przyszłości całej inwestycji.

- Jesteśmy na etapie gromadzenia dokumentacji. I dopóki nie będziemy mieć kompletu dokumentacji potrzebnego do wydania decyzji, dopóty nie możemy się odnosić do pojedynczych dokumentów. Dlatego że postępowanie tworzy całość. Musimy przeanalizować wszystkie dokumenty, które będziemy mieć w tym postępowaniu. Dopiero wtedy będzie można odnieść się do ich treści i dopiero wtedy będzie decyzja taka czy inna. Niestety, to jeszcze potrwa - zapewnia.

Bronisław Talkowski nie ukrywa, że wraz z całą społecznością, która sprzeciwia się lokowaniu ferm w okolicy Kruszynian, liczy na to, że zostanie w końcu powołany park krajobrazowy, który skutecznie zablokuje niechcianą inwestycję.

- Mam nadzieję, że to przerwie ten ciąg niedobrych zdarzeń. Myślę, że to zakończy tę naszą gehennę - nie ukrywa przewodniczący.

I dodaje, że argumenty, które podnoszą w walce z inwestorem, spotykają się ze zrozumieniem wielu ludzi.

- Ten park kulturowy czy park krajobrazowy nie tworzy żadnej zapory dla drobnych przedsiębiorstw. Wszystko można, można mieć stadko krów i to nikomu nie przeszkadza. My z tym nie walczymy, walczymy z tym, co degraduje środowisko. Ludzie, którzy tu przyjeżdżają, napawają się tą kulturą, historią tego miejsca, całą tą przyrodą. Naszym władzom, nawet wojewódzkim, byłoby się czym pochwalić. Ktoś z VIP-ów, który zwiedza Białystok przyjeżdża też do Kruszynian. Ja to wiem najlepiej, bo jestem tu na miejscu - podkreśla Bronisław Talkowski.

Przeciwnicy inwestycji podkreślają, że fakt, że kurniki będą zlokalizowane nawet kilka kilometrów od Kruszynian, spowoduje, że straci na tym cała okolica. Przewidują, że gospodarstwa agroturystyczne, które funkcjonują na tym terenie, zaczną świecić pustkami, a i same wsie, które są coraz chętniej zasiedlane przez ludzi z różnych zakątków Polski, zaczną się zwyczajnie wyludniać.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sokolka.naszemiasto.pl Nasze Miasto