Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Władze gminy i mieszkańcy mówią „nie” płynnym odpadom poubojowym w pobliżu cmentarza

Martyna Tochwin
Martyna Tochwin
um krynki
Płynne odpady chce wylewać na swoją działkę w Krynkach jeden z przedsiębiorców. Nie zgadza się na to burmistrz Krynek, która już dwukrotnie wydała negatywną opinię w tej sprawie po tym, jak przedsiębiorca skutecznie zaskarżył je do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.

- Chodzi o ciecze beztlenowego rozkładu odpadów zwierzęcych i roślinnych oraz odpady przefermentowane - mówi Jerzy Citko, sekretarz gminy Krynki.

W miejscowym Urzędzie Miejskim toczy się właśnie trzecie już postępowanie związane z wydaniem zezwolenia na wylewanie takich odpadów na prywatne grunta. O taką zgodę do Starostwa Powiatowego w Sokółce wystąpił właściciel ponad 100-hekatowej działki w Krynkach, który jest również przedsiębiorcą z branży rolniczej.

I mimo, że to starostwo ostatecznie zdecyduje o tym, czy pozwoli przedsiębiorcy na takie właśnie użytkowanie swojej działki, kluczowa w tej sprawie jest opinia burmistrz Krynek. A ta jest zdecydowanie negatywna.

- Nie zgadzamy się na to, żeby odpady poubojowe trafiały właśnie do nas. Działka, gdzie miałyby być wylewane, znajduje się naszego niedaleko cmentarza, jest tam też osiedle mieszkaniowe. Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że odpady płynne mogą przedostawać się głęboko do gleby, a obok przepływa nasza rzeka Krynka. Trzeba też pamiętać o tym, że nasze tereny są cenne przyrodniczo - wylicza argumenty „przeciw” Jolanta Gudalewska, burmistrz Krynek.

Sprawa ciągnie się już od kilku miesięcy. Pierwsza opinia burmistrz była negatywna, druga również. Za każdym razem przedsiębiorca, z powodzeniem skarżył ją do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Białymstoku, które już dwa razy nakazało burmistrz ponowne zajęcie się tematem. Skutek jest taki, że przed Jolantą Gudalewską wydanie kolejnego, trzeciego już postanowienia w tej samej sprawie.

- Z jednej strony próbuje się nas przekonać, że odpady poubojowe nie śmierdzą i wylewanie ich wprost na otwartą przestrzeń, na łąkę nie będzie skutkowało żadnymi odorami. A z drugiej, w przypadku kurników, które lokalny przedsiębiorca chce wybudować w naszej gminie, słyszymy argument, że to będzie mogło skutkować nieprzyjemnymi zapachami, mimo tego, że cały proces technologiczny odbywać się będzie w szczelnie zamkniętych pomieszczeniach i zbiornikach - podkreśla Jolanta Gudalewska.

Z planowanego wylewania odpadów nie są zadowoleni także mieszkańcy Krynek, z którymi rozmawialiśmy na ten temat. Nie przekonują ich argumenty, że działka, gdzie byłyby one wylewane, znajduje się na obrzeżach miasteczka.

Nie wyobrażają sobie też, że w sezonie letnim, gdy przyjdą upały, smród z nieczystości będzie unosić się nad położonym w bardzo bliskim sąsiedztwie cmentarzem.

- Można sobie wyobrazić, co będzie działo się latem, kiedy przyjdą upały. Nasz cmentarz jest stary, zabytkowy, rośnie tutaj dużo drzew. Ludzie tu często spacerują odwiedzając groby swoich bliskich. Nikt chyba nie chciałby w takiej sytuacji być narażony na wąchanie nieprzyjemnych zapachów. Poza tym, Krynki to jest miasto, a nie wieś, żeby tu pachniało gnojowicą. Nie po to kilkanaście lat temu odzyskaliśmy prawa miejskie, żeby teraz zrobić tu znów wieś - mówi stanowczo kobieta w średnim wieku.

Inny mieszkaniec podnosi z kolei, że skoro Krynki i okolice są tak cenne przyrodniczo i mają unikalne walory, że na terenie gminy chce się nawet utworzyć park krajobrazowy „Dolina Świsłoczy”, to tym bardziej powinno strzec się to miejsce przed takimi „atrakcjami”.

- Tu chodzi przecież o ponad 100-hektarową działkę, a nie jakiś malutki kawałek łąki. I nie o zwykłą gnojowicę, ale o odpady powstające w wyniku rozkładu zwierząt. Nikt mnie nie przekona, że to nie będzie miało znaczenia dla naszego otoczenia - podnosi mieszkaniec.

Nie udało nam się ustalić tożsamości przedsiębiorcy, który do Krynek chce zwozić płynne nieczystości. Nieoficjalnie jedynie wiemy, że nie jest związany z Krynkami i tutaj nie mieszka. Jest jedynie właścicielem położonej tutaj działki. Z naszych informacji wynika również, że swoją działalność, z której miałyby pochodzić odpady, nie prowadzi w powiecie sokólskim, ale w innej gminie województwa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sokolka.naszemiasto.pl Nasze Miasto