- Jestem za ochroną życia, gdyż to największy i najpiękniejszy dar jaki otrzymujemy. Sami w rodzinie przeżyliśmy w 1990 roku długi okres wspólnej walki o przetrwanie malutkiego życia. Żona będąc w ciąży z drugim dzieckiem, spędziła 6 miesięcy w szpitalnym łóżku. Siła miłości, modlitwy, wiary i nadziei. Były głosy, że szanse na poród, są znikome oraz istnieje duże niebezpieczeństwo niepełnosprawności. Mimo, że aborcja była wtedy powszechnie dostępna, żadne z nas nawet o tym nie pomyślało. Mamy drugiego, pięknego i mądrego syna - Emanuela. To była nasza decyzja, nasze sumienie i nasze szczęście - napisał na fb Mirosław Lech.
Odniósł się w ten sposób do bieżącej sytuacji, która dzieje się w kraju. Od kilku dni przez całą Polskę przetacza się fala protestów kobiet, które nie zgadzają się z wyrokiem TK.
- Jako obywatel tego kraju, mąż i ojciec, praktykujący katolik oraz 30-letni samorządowiec wyrażam swoje ogromne oburzenie i wielką troskę o losy Państwa i Narodu. Rządzący w okresie ,,rozbuchanej" pandemii zamiast łączyć, wspierać i pomagać, współpracować i podejmować przemyślane decyzje - postawili na konfrontację, całkowicie zburzyli społeczny spokój. Spowodowali wybuch tysięcy protestów w całym kraju, w których już przez kilka dni uczestniczą setki tysięcy ludzi - komentuje.
Podkreśla jednocześnie, że wypracowany 27 lat temu tzw. kompromis aborcyjny, uważa za optymalny.
- Nie zadowalał stron, ale dawał poczucie osiągniętych ustępstw oraz skuteczności długich sporów, dyskusji i negocjacji. Dawał wybór, a nie zmuszał. Swego światopoglądu nie można narzucać poprzez suche zapisy restrykcyjnego prawa. W przypadku wiedzy kobiety o strasznej niepełnosprawności bądź nieuniknionej śmierci dziecka tuż po porodzie, decyzja powinna należeć do jej sumienia czy też całej rodziny, bo to oni poniosą całe konsekwencje tej decyzji - przekonuje.
I dodaje, że prezes Jarosław Kaczyński będący jednocześnie wicepremierem odpowiedzialnym za bezpieczeństwo, w swoim wystąpieniu straszył i wręcz wzywał do konfrontacji.
- Ja nie szukam już u tych ludzi rozsądku, mądrości czy patriotyzmu. Pytam tylko: Gdzie są granice kłamstwa, obłudy, pogardy i bezwzględnego dążenia do realizacji własnych czy partyjnych planów i interesów? Jak długo jeszcze? - zastanawia się Mirosław Lech. - Wymuszony i polityczny wyrok kontrowersyjnego Trybunału Konstytucyjnego wywołał pożar, który się wzmaga i nie ma komu go gasić - puentuje.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?