Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wszystko co chcecie wiedzieć o śmieciach, ale boicie się zapytać. Burmistrz Ewa Kulikowska odpowiada mieszkańcom na pytania

Martyna Tochwin
Martyna Tochwin
Burmistrz Sokółki Ewa Kulikowska podczas specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej odpowiadała na pytania mieszkańców w sprawie gospodarki odpadami. Zwołała ją specjalnie po to, aby wyjaśnić mieszkańcom okoliczności podwyższenia opłaty za wywóz śmieci z 14 zł na 32 zł za segregowane oraz z 28 zł za 64 zł za odpady niesegregowane.

- Kto będzie sprawdzał jakie odpady będą ładowane ze śmietników? I co z kamerami?

- My zawieramy umowę z firmą, która wygrywa przetarg. Decydująca jest cena. Od 1 lipca tego roku do 30 czerwca 2021 roku naszą gminę będzie obsługiwała firma MPO Białystok. Już teraz firma odbiera odpady kilkoma śmieciarkami i odpowiednie odpady zbiera do odpowiednich śmieciarek. Tak, żeby w jednej śmieciarce nie było kilku rodzajów odpadów. I to oni mają patrzeć, czy są śmieci segregowane czy nie. Jeśli chodzi o kamery, to obowiązek kamer jest tylko i wyłącznie na instalacjach, czyli tam, gdzie dokonuje się już segregacji. Nie słyszałam, aby był obowiązek kamer na śmieciarkach. Być może taki obowiązek będzie przy kolejnych zmianach ustawy, które się szykują, bo jest w społeczeństwie ogromny bunt, jeśli chodzi o tzw. ustawę śmieciową.

- Czy gmina Sokółka nie powinna iść wzorem gmin Korycin czy Janów, które działając w Związku Gmin Kumiałka-Biebrza mają niższe stawki za śmieci dla swoich mieszkańców?

- Jak tylko w Sokółce na przełomie zimy i wiosny powstał kryzys śmieciowy, to złożyliśmy akces o włączenie nas do związku. Niestety, spotkaliśmy się z odmową, nie przyjęto nas. A rzeczywiście, byłoby taniej, ponieważ związek gmin, który obejmuje ponad dwadzieścia gmin w naszym województwie, ma swoje składowiska, ma swoją przetwórnię, ale nie ma spalarni. I jedynie to, co wozi do spalarni, generuje większy koszt. Pojawiają się też zapytania dotyczące tego, dlaczego nasza gmina nie jest wśród tych, które w ramach związku są obsługiwane przez składowisko w Hryniewiczach i spalarnię w Białymstoku, których właścicielem jest miasto Białystok. Dostaliśmy informację od prezydenta Białegostoku, że w 2013 roku, czyli jeszcze przed moją pierwszą kadencją, ten projekt został zamknięty i nie ma możliwości przystąpienia do tego związku, które są obsługiwane przez spalarnię miejskiej spółki Lech. Co robili moi poprzednicy? Tego nie wiem.

- Czy podwyżka opłat za śmieci będzie w części też przeznaczona na zwrócenie należnego wynagrodzenia burmistrz z tego co zasądzi sąd?

- Sąd niczego nie zasądzi, ponieważ ja już dawno ten pozew wycofałam. Wtedy, kiedy miała być sesja rady gminy, podczas której rada miała podjąć decyzję odnośnie mojego pozwu, ja już dawno się z niego wycofałam. Pozew składałam z dwóch przyczyn. Po pierwsze, późną jesienią zeszłego roku prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski wygrał sprawę w Sądzie Najwyższym w niemal identycznej sprawie jak moja. W związku z tym była to też podstawa do rozstrzygania tego typu spraw. Po drugie, Sokółka była wtedy w zupełnie innej sytuacji, przed koronawirusem. Obecnie, kiedy jako gmina mamy o 40% mniej wpływów, kiedy w kraju jest ciężka sytuacja gospodarcza, kiedy w Sokółce ludzie mają coraz ciężej, to uważam, że jako dobry gospodarz powinnam solidaryzować się z mieszkańcami. Dlatego dawno już ten pozew wycofałam, sprawa jest definitywnie zakończona. Nie zamierzam do niej wracać.

- Dlaczego nie powtórzono przetargu na wywóz odpadów i czy nie można było ogłosić go wcześniej?

- Przetarg ogłosiliśmy tak, jak co roku, na przełomie marca i kwietnia, dokładnie tak, jak robili jeszcze moi poprzednicy. Sokółka jest taką gminą, która nie może powtarzać przetargu co dziesięć dni, jak np. Krynki. Krynki bowiem "łapią się" w tzw. zamówienia krajowe i mogą skrócić procedurę przetargową do dziesięciu dni. W Krynkach były aż cztery zamówienia przetargowa i dopiero za czwartym razem udało się wynegocjować cenę. Z tego co wiem, to pani burmistrz Krynek decyduje się podpisać umowę z firmą MPO Białystok. Natomiast kwota jest bardzo podobna do Sokółki. Mieszkańcy Krynek będą płacić 28 zł od osoby za śmieci segregowane, a za niesegregowane 56 zł. W Sokółce sytuacja jest inna, bo nasze zamówienia są już unijne i trzeba je publikować w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej i odczekać określoną liczbę dni. Później są jeszcze odwołania, odpowiedzi na odwołania. I właśnie z tego powodu nie można było powtórzyć przetargu. Gdybyśmy zdecydowali się powtórzyć przetarg, to mieszkańcy musieliby się liczyć z 2,5-miesięczną przerwą w odbiorze odpadów. Nie mogłam zgodzić się na taką sytuację, zwłaszcza w miesiącach letnich. Nie dość, że mamy COVID-19, to mogłyby być jeszcze jakieś inne plagi, szczury, robactwo. Teraz nauczona doświadczeniem i tym, co dzieje się w kraju, myślę, że w 2021 roku przetarg ogłosimy już wcześniej, na przełomie stycznia i lutego. Aczkolwiek mamy nieco inne plany. Cały czas myślę o tym, żeby Sokółka płaciła mniej za śmieci, żeby te opłaty były zmniejszane, a nie zwiększane. Myślę o odzyskaniu składowiska w Karczach, instalacji. Co do spalarni, to nie wiem, bo to są ogromne koszty, rzędu od kilkudziesięciu do kilkuset milionów złotych.

- Ile gmina Sokółka dołoży do opłat za śmieci i o co chodzi z tą stawką 36,38 zł?

- Stawka 36,38 zł jest to górna stawka za jedną osobę, która jest uregulowana przez rząd odpowiednimi przepisami. Nie może jej przekroczyć żaden włodarz. W Sokółce, przetarg po zmianie ustawy we wrześniu 2019 roku, po tych galopujących cenach, na następny cały rok wyszedł ze stawką 48 zł za osobę. I tylko wszyscy musielibyśmy płacić. Natomiast nie mogłam takiej stawki wstawić, przepisami byłam zobligowana do tego, aby w uchwale wstawić stawkę 36,38 zł, bo nie mogłam jej przekroczyć. Gmina nie może bowiem ani dołożyć do opłat śmieciowych, ani jeżeli jest jakaś nadwyżka, nie mogę przeznaczyć tych pieniędzy na nic innego. Ja musiałam podać cenę 36,38 zł, a radni zmniejszyli ją do 32 zł za segregowane. Czyli tak naprawdę dokładamy do każdego mieszkańca 16 zł. To oznacza, że każdy z nas płaci 2/3 tej ceny, która wynika z przetargu. Myślę, że jest to rozsądne i uczciwe. Ani burmistrz, ani rada, nie mogła postąpić inaczej. Jesteśmy wszyscy zobligowani rynkiem, jaki jest w Polsce, zmianą ustawy, która nam nabałaganiła oraz przetargiem.

- Czy jest w ogóle szansa na składowisko w Karczach? I czy gdybyśmy mieli tam składowisko, mieszkańcy płaciliby mniej?

- Samo składowisko na pewno nie załatwia sprawy, bo tylko część odpadów może być składowana. Unia Europejska nałożyła m.in. na nasz kraj stopniowe zwiększenie procentowe poziomu recyklingu. Na koniec tego roku będzie podliczane, czy gmina osiągnęła poziom 50%. Jeżeli nie, to gmina, czyli wszyscy mieszkańcy, będziemy musieli zapłacić karę. Z tych pozostałych 50%, tylko 30% odpadów może zostać spalonych. Pozostaje nam 20% śmieci, które ewentualnie można składować. Gdybyśmy mieli swoje składowisko, to rzeczywiście ta cena byłaby o wiele niższa. Ba, moglibyśmy nawet zarabiać, gdybyśmy mieli swoją instalację. I tutaj powstaje pytanie: gdzie jest instalacja? Kiedy objęłam urząd burmistrza w 2014 roku, to na tzw. starych Karczach nie było żadnej instalacji. A o ile pamiętam, to w filmie programu Uwaga na TVN, mój poprzednik pan burmistrz Małachwiej stał na tle instalacji. Dlatego pytam publicznie: gdzie jest ta instalacja? Skoro gmina miała 25% udziałów w spółce ZZO Euro-Sokółka, to 25% instalacji powinno być w gminie. Nie wiem, czy poprzedni burmistrz rozliczył się z tego, natomiast ja będę ten temat drążyć. Gdyby ta instalacja została, w jakimkolwiek stanie, moglibyśmy ją odtworzyć, podreperować i już moglibyśmy mieć o wiele lepiej, oczywiście po odzyskaniu Karcz.

- Na jakim etapie jest proces odzyskiwania Karcz?

- Sprawa ciągnie się od 2016 roku. Po kilku wezwaniach firmy, która wydzierżawiła ten teren jeszcze za poprzednich władz, a nie stawiła się na wezwania, złożyliśmy wniosek do sądu o wydanie terenu. Bo mimo, że jest to teren gminy, ja nie mogę tam wejść. Musi to wszystko przejść przez sąd. W pierwszej instancji wygraliśmy, ale spółka odwołała się od wyroku. I 16 marca tego roku miała odbyć się sprawa w drugiej instancji. Myślę, że dziś sprawa byłaby już klarowna, niestety 16 marca wszystkie sprawy sądowe, wszystkie instytucje zostały zamknięte ze względu na COVID-19. Mieliśmy pecha, że akurat na ten dzień została wyznaczona rozprawa. W międzyczasie prosiłam sąd, aby przyspieszył rozprawę, bo w tych najbardziej pilnych sąd mógł się zebrać. Niestety, do tej pory nie mamy nawet odpowiedzi na pismo.

- Czy gmina szukając możliwości zmniejszenia opłaty dla mieszkańców, brała pod uwagę zmianę sposobu jej naliczania, np. od zużycia wody czy powierzchni nieruchomości?

- Przeliczaliśmy to i z naszych wyliczeń wynikało, że byłoby to droższe i zabójcze dla mieszkańców. Bo wtedy mieszkańcy nie płaciliby 32 zł od osoby jak jest teraz, ale nawet 70 zł czy 80 zł. W mojej ocenie, takie sposoby naliczania nie są uczciwe, bo weźmy np. pod uwagę choćby tzw. gierkowskie domy, które były budowane z myślą o wielu pokoleniach, a teraz są zamieszkane przez jedną, dwie osoby. Dlatego sposób naliczania opłaty od osoby jest najuczciwszy i sprawia, że mieszkańcy płacą możliwie najniższą stawkę. Inne byłyby perfidne i nieuczciwe. Trzeba też zaznaczyć, że w gminie mamy ponad 25 tysięcy mieszkańców, płaci ponad 18,5 tysiąca. Po kontrolach deklaracji ze stanem faktycznym, liczba płacących mieszkańców wzrosła i są zmieniane deklaracje śmieciowe. Ale są też zmiany na niekorzyść, bo mieszkańców ubywa. Powinniśmy być uczciwi wobec siebie.

- Co z harmonogramem wywozu śmieci na lipiec? Mieszkańcy nie mają takiej informacji.

- Zgodnie z procedurą przetargową, która tak długo trwa, umowę z firmą MPO Białystok będziemy mogli podpisać dopiero 5 lipca. Czyli przez te pierwsze dni lipca odpady nie będą odbierane i dlatego proszę wszystkich mieszkańców o uzbrojenie się w cierpliwość. Przepraszam za takie niedogodności, ale to wynika z przetargu. Harmonogramy z pewnością zostaną dostarczone mieszkańcom jak najszybciej.

- Czy nie obawia się Pani, że zostanie zlinczowana za podwyżkę cen za śmieci? Już teraz słyszy się opinie, że trzeba Panią odwołać w referendum bądź wywieźć na taczce?

- To jest wola i decyzja mieszkańców. To mieszkańcy wybrali mnie na burmistrza, także na trudne czasy. Ja rozumiem, że nikt nie chce podnosić podatków, opłat, ale na gminę są nałożone takie obostrzenia i przepisy, że nawet jak ktoś podatku nie zapłaci, to trzeba komornikiem go ścigać. Ja tego nie robię. Ja też bym chciała płacić mniej, ale niestety mamy takie uwarunkowania prawne, jakie mamy. Mieszkańcy wybrali mnie nie po to, żebym bała się podejmować decyzje i załamywała ręce. Jestem burmistrzem, mieszkańcy oczekują ode mnie prawdy, więc ja będę ją zawsze mówić. Mieszkańcy mi zaufali i ja jestem winna im prawdę.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sokolka.naszemiasto.pl Nasze Miasto