Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z miłością do koni. Taka pasja to choroba nieuleczalna

Martyna Tochwin
Martyna Tochwin
Piotr Majewski z Brzozowa Kolonii jest hodowcą z krwi i kości, dla którego stajnia jest nie tylko budynkiem, ale stała się sposobem na całe życie.

W swojej stajni w Brzozowie Kolonii pod Dąbrową Białostocką ma ponad czterdzieści klaczy, ogierów i źrebaków. Od początku hodowli przewinęło się tam ponad sto tych zwierząt. Nigdy nie sprzedaje swoich koni przypadkowym kupcom. Dba o to, żeby trafiły w dobre ręce. I jak zapewnia, nie jest to wcale takie trudne.

– Koniarze to jedna wielka polska końska rodzina. Ci prawdziwi, z krwi i kości znają się bardzo dobrze, od Bałtyku po Tatry. Dzwonimy do siebie, kontaktujemy się przez internet, jesteśmy w stałym kontakcie. Nawet jeżeli mamy jakiegoś kupca, którego nie znamy, to zawsze możemy zasięgnąć języka u innego hodowcy. Zresztą prawda jest taka, że byle jaki hodowca nie przyjedzie z jednego końca Polski, żeby kupić ogiera czy klacz.

O tym, że konie to mądre zwierzęta, nikogo przekonywać nie trzeba. Ale, że potrafią robić niezwykłe rzeczy, to już rzadkość. Takie, że aż trudno uwierzyć.

– Miałem kiedyś konika, który potrafił wykręcać żarówki. W starej stajni miałem takiego ogiera, który stawał w koryto, dostawał się do żarówki i ją wykręcał. Miałem też taką klacz, która umiała wykręcać śrubki. Inny koń był na tyle mądry, że umiał schodzić po schodach – wylicza hodowca.

W dawnych czasach na temat tego, co można było sobie kupić za jednego sprzedanego ogiera, krążyły legendy. Dziś hodowcy mogą już tylko pomarzyć o niebotycznych kwotach za zwierzę, za które można było kupić np. traktor.

– Dzisiaj wartość ogiera waha się między 12 a 20 tys. zł. I to jeszcze 20 tys. zł to mało kto weźmie. Z reguły jest to 12-15 tys. zł – wylicza.

Ze swoimi ogierami był m.in. na krajowych czempionatach w Kętrzynie. W 2008 roku jego ogier zdobył tytuł czempiona i superczempiona. Ale najbardziej w pamięci utkwiła mu aukcja w Mońkach. Miał wtedy siedemnaście lat. To był jego debiut na takiej imprezie.

– Byłem zestresowany i czułem wielką odpowiedzialność. Trzeba było ogiery przygotować, sprzedać, pokazać je dokładnie przy komisji państwowej, żeby zweryfikować punktację. To jest i adrenalina, bo trzeba było uważać, żeby nie kopnął, nie ugryzł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sokolka.naszemiasto.pl Nasze Miasto