Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poszukuję fajnych kobiet do pracy. Wystarczy dostęp do internetu i trochę czasu, w zamian ogromne zarobki

EB
Sprawdziliśmy co się kryje za intratnymi ofertami zarobkowania w sieci. To nie jest nielegalna praca, ale milionerami dzięki niej raczej też nie zostaniemy. Za to możemy jak na tacy przekazać  wszystkie nasze dane osobowe w niepowołane ręce.
Sprawdziliśmy co się kryje za intratnymi ofertami zarobkowania w sieci. To nie jest nielegalna praca, ale milionerami dzięki niej raczej też nie zostaniemy. Za to możemy jak na tacy przekazać wszystkie nasze dane osobowe w niepowołane ręce. EB
Ofert pracy oferujących kilka tysięcy na miesiąc w sieci nie brakuje. Właściwie pojawiają się co chwila na portalach społecznościowych. Próbowaliśmy sprawdzić, co się za nimi kryje. I bardzo się zdziwiliśmy

- Czy taka praca jest bezpieczna? - z takim pytaniem zjawiła się w naszej redakcji młoda kobieta.
Chciała wiedzieć, czy praca z ogłoszeń, które teraz masowo pojawiają się na portalach społecznościowych, proponujące horrendalne zarobki, faktycznie może łatać dziury w budżecie.

Postanowiliśmy sprawdzić na własnej skórze o co chodzi z intratnymi propozycjami. Nie trzeba ich jakoś specjalnie szukać. Wystarczy mieć konto na Facebooku i polubione fanpage, np. związane z jakimiś lokalnymi ogłoszeniami. Anonsów od prywatnych osób tam całe mnóstwo. Trzeba tylko pod takim postem odpowiedzieć w komentarzu, że jest się zainteresowanym ofertą. My również odpowiedzieliśmy na kilka takich ogłoszeń. W sumie na pięć. Treść każdego z nich się różniła.

_„Szukam kilku fajnych kobiet do współpracy online.Zarabiasz już od pierwszego posta”. „Jesteś na urlopie macierzyńskim? Chcesz sobie dorobić? Odpowiedz na to ogłoszenie, możesz zarobić nawet 6 tys. zł. miesięcznie nie wychodząc z domu_”, „ _Praca dorywcza.Bardzo wysokie zarobki. Na początek 3-4 h (jednorazowo) Zostaw ślad po sobie lub napisz priv_”- to tylko kilka z ogromu propopzycji, jakie znajdziemy w sieci.

We wszystkich wypadkach już kilka minut po odpowiedzi na post, w naszej skrzynce znalazły się reakcje ogłoszeniodawców. We wszystkich widniała informacja, że trzeba się zarejestrować na specjalnych kontach by móc zarabiać. Jedna z osób publikujących ogłoszenie poprosiła mnie o zaproszenie do znajomych, by mogła mnie dołączyć do grupy „pracowników”. Potem zostałam przekierowana do linków z filmami instruktażowymi. Ale aby je otworzyć trzeba było wysłać darmowego smsa-a. Odpuściłam. Nie mogłam odnaleźć regulaminu, bałam się, że mój nr może być wykorzystany do przesyłania mi płatnych sms-ów.

W kolejnych dwóch ogłoszeniach procedura „kwalifikacyjna” wyglądała podobnie. W czwartym przypadku wszystko wyglądało bardziej legalnie. Kobieta, wyjaśniła mi, że pracuje w polskim programie partnerskim, który zajmuje się korzystaniem z produktów w sieci, gdzie prowizję za dany produkt dostane ja a nie np pracownik banku czy innej instytucji. Prowizje za jedno konto bankowe naliczane są w wysokości nawet 150zł. Na początku tłumaczyła mi, że pokaże jak zarobić jednorazowo nawet do 1200zł, bez inwestycji i polecania. Co ciekawe po kliknięciu w przesłany przez nią link, wyszło na jaw, że polecać jednak trzeba. i te pieniądze otrzymam za podstawienie 4 osób. To jak zarobić więcej, miałam dowiedzieć się dopiero później. Kobieta przekonywała mnie, że wszystko jest legalne, argumentowała to tym, że z każdego przychodu rozliczamy się w Urzędzie Skarbowym. Nie podjęłam jednak ryzyka wciągnięcia w to innych osób, bo potem jednak poproszono mnie o dane z dowodu osobistego musiałam podać swój nr konta bankowego.

W odpowiedzi na ostatnie ogłoszenie od razu dowiedziałam się, że moim zadaniem będzie polecanie tej „pracy” innym, a na zachętę i by się uwiarygodnić pracodawca chciał mi podarować 50 zł. Zapytałam czy możliwe jest wysłanie tej gotówki przekazem pocztowym. Dowiedziałam się, że jedyną drogą otrzymania „zaliczki” na poczet pierwszej wypłaty jest przelanie jej na moje konto w banku. Również zrezygnowałam z tego prezentu. Choć ogłoszeniodawca zapewniał mnie, że nic nie tracę, i że pieniędzy zwracać nie będę musiała.

Sierż. Kamil Kozłowski, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Sokółce utwierdził mnie w przekonaniu, że dobrze zrobiłam.
Zawsze trzeba się zastanowić w takich chwilach, czy prezent wątpliwej jakości, bądź niewielka suma, którą mamy otrzymać w prezencie jest warta wyjawienie naszych danych osobowych, które potem mogą być wykorzystywane w niechciany przez nas sposób- tłumaczy oficer.
Ale podkreśla, że takie oferty, choć wzbudzają wątpliwości, nęcąc wysokimi zarobkami, nie są nielegalne, a ogłoszeniodawcy nie są oszustami, te oferty nie wypełniają znamion oszustwa.
Klikanie w linki też może powodować instalowanie złośliwego oprogramowania- tłumaczy sierż. Kozłowski. Dodaje, że teraz dane osobowe rzadko się wykrada. Ale nie dlatego, że jest mniej oszustów. - Po prostu ludzie sami podają je na tacy- mówi sierż. Kamil Kozłowski.

Podkreśla, że odpowiadając na ogłoszenia o pracę, które pojawiają się w serwisach społecznościowych natychmiast te dane ujawniany. Ale wcale nie musimy narobić sobie w ten sposób kłopotów, milionerami raczej też nie zostaniemy. Ale korzystając z takich ofert koniecznie musimy zadbać o dobre i aktualne oprogramowanie antywirusowe zarówno na komputerze jak i na telefonie. – W sieci są serwisy dedykowane poszukiwaniu pracy, np. pracuj.pl, goldenline. Są bezpieczne, bo weryfikowane przez administratorów- podkreśla rzecznik prasowy

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sokolka.naszemiasto.pl Nasze Miasto