Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ruszył proces byłego burmistrza Sokółki. Chodzi o sprawę związaną z wysypiskiem śmierci w Karczach. Zobacz wideo

Martyna Tochwin
Martyna Tochwin
Wideo
od 16 lat
Były burmistrz Sokółki Stanisław M. jest oskarżony o działanie na niekorzyść gminy w związku ze sprawą wysypiska śmieci w Karczach. Zdaniem Prokuratury Okręgowej w Łomży, swoim działaniem miał wyrządzić gminie Sokółka szkodę w wysokości niemal 5 mln zł. Oskarżycielem posiłkowym w tej sprawie jest obecna burmistrz Sokółki Ewa Kulikowska, która zamierza dochodzić naprawienia szkód. Pierwsza rozprawa przed Sądem Rejonowym w Sokółce odbyła się w środę, 15 listopada.

- Wszystkie czynności, które podejmowałem, a za które odpowiadam, wynikały z sytuacji w danym momencie. Oczywiście, łatwo postawić zarzut mówiący o tym, że trzeba było skorzystać z kary, kiedy po drodze, osoby, które naprawdę na tym się znają, mówią co innego. Stąd też, wszystkie decyzje podejmowane były zgodnie z tymi opiniami. Oczywiście, włodarz za wszystko odpowiada. I dlatego, z jednej strony rozumiem te zarzuty, ale z drugiej jest takie wewnętrzne przekonanie, że pani prokurator nie wszystkie rzeczy wzięła pod uwagę - mówił przed sądem Stanisław M., który złożył krótkie wyjaśnienia w sprawie.

Na Stanisławie M. ciążą dwa zarzuty. Oba dotyczą okresu, gdy sprawował on funkcję burmistrza Sokółki i są związane ze składowiskiem odpadów w Karczach. Zdaniem śledczych, były burmistrz nie wywiązał się należycie z obowiązków nadzorowania składowiska, przez co naraził gminę na szkody finansowe.

Śledczy zarzucili Stanisławowi M., że nie dochodził kary umownej w kwocie 1,5 mln zł od warszawskiej spółki „Nowa Ekologia” Warszawie, która z pożyczki uzyskanej od jej udziałowców, miała sfinansować budowę nowego zakładu zagospodarowania odpadów w Karczach. Były burmistrz nie skorzystał też z możliwości zaspokojenia należności ze złożonego przez spółkę weksla „in blanco” do kwoty 3 mln zł, ani nie wniósł pozwu do sądu o zapłatę należności.

Dodatkowo, prokuratura zarzuciła mu, że przyczynił się do utraty dochodu budżetu gminy, nie dochodząc od zagrożonej upadłością, a następnie niewypłacalnej spółki Zakład Zagospodarowania Odpadów „Euro - Sokółka”, należności w wysokości 455 tys. zł z tytułu umów dzierżawy.

Podczas rozprawy obecna była także burmistrz Ewa Kulikowska. Razem z reprezentującą gminą mecenas, usiadła w jednej ławie z prokuratorem. Jest oskarżycielem posiłkowym w tej sprawie.

- Będę wraz z prokuratorem dochodzić naprawienia wyrządzonej szkody. Ten proces to tylko wierzchołek góry lodowej związanej z tzw. Karczami. Ja tę górę będę topić, aż odpowiedzą wszyscy, którzy wyrządzili szkodę nam, mieszkańcom Sokółki. Mam również nadzieję, że postępowanie to przyniesie odpowiedź na pytania związane z tym, kto faktycznie odniósł korzyści z zarzucenia wysypiska w Karczach tysiącami ton odpadów? Kto wyraził na to zgodę? Jaką rolę odegrał ówczesny zastępca burmistrza Piotr Karol Bujwicki, starosta sokólski, marszałek województwa podlaskiego oraz członek rady nadzorczej spółki ZZO Euro-Sokółka Piotr Rećko? - podkreślała Ewa Kulikowska.

Kolejna rozprawa została zaplanowana na połowę stycznia 2024 roku. Wtedy mają zostać przesłuchane w charakterze świadków dwie skarbniczki gminy Sokółka.

Wysypisko w Karczach to najbardziej wstydliwa strona gminy Sokółka ostatnich lat. Od samego początku miejsce to wzbudzało wiele kontrowersji, a wokół samej spółki ZZO Euro-Sokółka (25 proc. udziałów ma gmina, 75 proc. prywatna firma), która miała wybudować tam nowoczesny zakład przetwarzania odpadów, było mnóstwo niejasności.

W 2012 roku został tam nawet wmurowany kamień węgielny pod budowę nowoczesnego zakładu, ale do dziś nic tam nie powstało. To właśnie wówczas, podczas zorganizowanej z rozmachem uroczystości - przygrywał wtedy nawet kwartet smyczkowy - padały zapewnienia, że za rok, czyli w 2013 roku, w tym miejscu będzie stał nowoczesny zakład zagospodarowania odpadów.

Potem było już tylko gorzej. Prywatne udziały w spółce przechodziły z rąk do rąk, a wizja budowy zakładu była coraz mniej wyraźna. W to, że powstanie, nie wierzyli już ani mieszkańcy, ani nawet radni. Pojawiały się sygnały, że Karcze stały się wysypiskiem dla całej Polski. Kontrole instytucji rządowych wykazały szeregi nieprawidłowości, nakładane były wielomilionowe kary.

Sytuacja zmieniła się we wrześniu 2015 roku. To wtedy marszałek województwa podlaskiego wydał dwie decyzje cofające pozwolenie zintegrowane na korzystanie z tzw. nowego wysypiska.

W kwietniu 2016 roku Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska zabronił wjazdu na teren wysypiska jakichkolwiek odpadów. Przez jakiś czas później zdarzały się jeszcze transporty śmieci, ale były incydentalne i kończyły się interwencją policji i straży miejskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sokolka.naszemiasto.pl Nasze Miasto