– W naszej ocenie ta instalacja ma charakter bardziej przemysłowy niż rolniczy. Dlatego, że wiąże się m.in. ze sprzedażą energii oraz ciepłej wody. Poza tym, przeanalizowaliśmy dokładnie również strefę oddziaływania potencjalnej inwestycji. I m.in. po analizie geodezyjnej, architektonicznej wyszło, że nie ma tu kontynuacji funkcji w zakresie zabudowy sąsiedniej. W okolicy nie ma bowiem podobnej instalacji, jest tylko zabudowa jednorodzinna, z którą ta inwestycja by kolidowała – tłumaczy Michał Matyskiel, burmistrz Suchowoli.
Nie ukrywa też, że na taką decyzję wpływ miały protesty mieszkańców. Ich obawy wynikały głównie z tego, że to, co miałoby być przetwarzane w biogazowni, czyli gnojowica, kiszonka i obornik, powodowałyby nieodwracalny smród oraz emisję gazu, który miałby się ulatniać podczas procesu przetwarzania.
Czytaj więcej: Czy ludziom zostanie tylko smród?
To właśnie dlatego od samego początku grupa mieszkańców głośno przeciwstawiała się nie samej inwestycji, ale jej lokalizacji w granicach miasta. Biogazownia, którą chce wybudować inwestor, miała bowiem powstać między ulicami 3 Maja i Kupiecką. To zaledwie kilkaset metrów od najbliższych zabudowań. Protestujący domagali się przesunięcia jej od kilka kilometrów.
Decyzja władz gminy najprawdopodobniej zostanie zaskarżona przez inwestora do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?