Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sokółczanki muszą jeździć na operację 77 km, a w naszym szpitalu sprzęt stoi bez użytku. Dr Kamińska o "równi pochyłej" oddziału ginekologii

Martyna Tochwin
Martyna Tochwin
pow. sokólski/zrzut ekranu z sesji
O trudnej sytuacji kobiet z powiatu sokólskiego, które nie mają dostępu do operacji ginekologicznych w powiatowym szpitalu, mówiła na ostatniej sesji rady powiatu dr Małgorzata Kamińska, która przez niemal 40 lat zarządzała miejscowym oddziałem ginekologiczno-położniczym. Zwróciła uwagę na starzenie się kobiet, które na operacje muszą jeździć do innych szpitali powiatowych, mimo tego, że na oddziale w Sokółce jest potrzebny do zabiegów sprzęt.

- To jest niewyobrażalnie przykre, co ja muszę słuchać. Tu w Sokółce prowadzę swoją działalność gospodarczą i pacjentki stąd kieruję do Augustowa, gdzie pracuję i operuję. Wczoraj operowałam trzy pacjentki stąd, przysłane przeze mnie ze skierowaniami do szpitala, który jest 77 km dalej. A tu w Sokółce oprzyrządowanie stoi. Aparat o który bardzo się starałam w tamtych czasach, do badania urodynamiki. I ten aparat przez 9 lat nie jest niewykorzystywany. Pan starosta bardzo pięknie mówi o tym, że oprzyrządowanie komputerowe jest stare. Ale my pracujemy wszyscy w powiatowych szpitalach na bardzo starych programach, które się zacinają, które są jakie są. Nieużytkowany aparat oczywiście mentalnie się zestarzał, ale zapłaciliśmy za niego w swoim czasie jakieś pieniądze. On teraz jest niewykorzystywany, tak jak niewykorzystywane są zestawy na przykład do operacji obniżenia narządu rodnego i nietrzymania moczu, które są zmorą starszych kobiet po okresie pięćdziesiątego roku życia - mówiła dr Małgorzata Kamińska, lekarz ginekolog.

W sokólskim szpitalu na oddziale ginekologiczno-położniczym pracowała od 1976 do 2015 roku. Przez te lata stworzyła zespół, wykształciła siedmiu lekarzy ginekologów i wiele położnych. To za jej czasów sokólska porodówka była stawiana za wzór w kraju. Jako pierwsi, w 1994 roku, uzyskali tytuł Szpitala Przyjaznego Dziecku. Jako jedni z nielicznych na ówczesne czasy, prowadzili porody w wodzie.

- Tak szczęśliwie pracowaliśmy sobie do 2015 roku, kiedy zmieniła się koncepcja obsady tego oddziału. Za naszymi plecami została podpisana umowa ze spółką z Białegostoku. Został ogłoszony konkurs, ale myśmy nie przystąpili do niego. Wszyscy pięcioro podjęliśmy decyzję, że skoro tak się dzieje nieoficjalnie, to my odchodzimy. I od tego momentu zaczęła się równia pochyła tego oddziału - mówiła lekarka.

Przypomniała, że w ubiegłym roku w sokólskim szpitalu odbyło się 150 porodów, podczas gdy w swoim najlepszym okresie było ich aż 1200.

- Wiemy, że rodność w Polsce spada, ale nie do tego stopnia, żeby to było 150 porodów w szpitalu, który dysponował możliwościami i technicznymi i lokalowymi - mówiła dr. Kamińska.

Choć od 9 lat nie pracuje już w sokólskim szpitalu, nadal praktykuje. Pracuje w szpitalu w Augustowie oraz w jednej z białostockich prywatnych klinik.

- Szpital w Augustowie w odległości 77 km stąd, gdzie jest podobna społeczność i podobny przekrój demograficzny, ma 5 ginekologów, 7 anestezjologów i pełną obsadę do znieczulenia do porodów. A co się dzieje tutaj? Jedna z koleżanek, która chce być anestezjologiem, nie może tu robić specjalizacji dlatego, że tu nie ma tylu lekarzy z "dwójką", którzy by byli w stanie opiekować się nią zgodnie z przepisami prawa. Poza tym, zabiegów, które musi wykonać w ramach specjalizacji, nie wykonuje się w tym szpitalu, a wykonuje się we wszystkich innych powiatowych - tłumaczyła dr Kamińska.

I ciągnęła: - Pan starosta mówi bardzo dużo o remontach. Tak, owszem, ale szpital nie ma racji bytu najpiękniejszy, najbardziej wyremontowany, jeśli nie ma tutaj personelu i pacjenta, za którego płaci Narodowy Fundusz Zdrowia. Majątkiem naszego szpitala są ludzie, a nie budynki.

Apelowała do starosty oraz zarządu powiatu o podjęcie działań. Podkreślała, że nie prosi dla siebie, ale dla wszystkich kobiet, które w Sokółce będą dojrzewały i będą się tutaj starzały.

- Żeby opieka im serwowana była na poziomie przynajmniej średnich miast w naszym kraju. Ja nie mówię, że klinicznych szpitali, tylko średnich miast w naszym kraju, bo do tego są możliwości. A z pozyskaniem pracowników jest tak, że wszyscy ich pozyskują - podkreślała.

Do słów dr Małgorzaty Kamińskiej odniósł się starosta sokólski Piotr Rećko. Zapewnił, że wszystkie decyzje z 2014 roku dotyczące rozwiązania umowy z dr Kamińską podejmował ówczesny dyrektor Jerzy Kułakowski (zarządzał placówką do 2023 roku), a nie zarząd powiatu.

- Chcemy w dalszym ciągu utrzymać nasz oddział, walczymy o niego. Nie likwidujemy go, tak jak zlikwidowały Łapy i wiele innych szpitali powiatowych. Mamy jedną świetną panią doktor, o którą walczyliśmy, dwie panie doktor wracają z macierzyńskiego urlopu. Rozpoczęliśmy współpracę z panem dr Urbanem - mówił Piotr Rećko.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sokolka.naszemiasto.pl Nasze Miasto