MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Ubywa wody, a z nią bocianów. Czy za 20-30 lat znikną z naszego krajobrazu?

Martyna Jurkowska
Martyna Jurkowska
archiwum prywatne
Populacja bocianów na Podlasiu zmniejszyła się w ostatnich latach o około 20 proc. Za 2-3 dekady te charakterystyczne w polskim krajobrazie ptaki mogą stać się rzadkością - przewiduje Adam Zbyryt, ornitolog z Uniwersytetu w Białymstoku.

Dlaczego bociany opuszczają Podlasie?

Główna przyczyna to pogarszanie się klimatu. Jest coraz cieplej, a zatem coraz bardziej sucho, brakuje wody. To truizm, ale woda to życie. Tam, gdzie jest woda, tam jest największe jego bogactwo. Bociany są drapieżnikami, więc, kiedy zmniejsza się ilość wody, ofiary zaczynają zanikać i brakuje pożywienia. Co prawda, Podlasie, w skali kraju, jest regionem o stosunkowo dużym nawodnieniu, ale nawet tutaj skutki ocieplenia zaczynają być coraz bardziej widoczne. Mamy rozległe tereny bagienne w dolinach Biebrzy i Narwi, ale i one mają się ostatnimi czasy znacznie gorzej. Rzeki w niektórych latach prawie w ogóle nie tworzą wiosennych zalewów. Nad ich brzegami zatrzymuje się coraz mniej wodno-błotnych ptaków, ponieważ nie ma dla nich odpowiednich siedlisk. Przesuszone i nieużytkowane łąki szybko zarastają drzewami i krzewami.

Dlaczego tak się dzieje?

Problem w tym, że trzeba umieć zarządzać wodą, czyli w odpowiednim momencie ją zatrzymywać i odprowadzać. A rolnicy np. chcąc skosić łąkę, dążą tylko do jej osuszenia, a nie nawodnienia. Pogłębiamy rowy melioracyjne, pogłębiamy i prostujemy nasze rzeki, nie próbując zatrzymywać wody, gromadzić, a jedynie chcemy jak najszybciej sie jej pozbyć. To wszystko sprawia, że zaczyna jej ubywać. Zresztą, w tym roku byliśmy tego świadkami, kiedy stan rzek był bardzo niski, a wiele w swoich korytach wyschło zupełnie. To sygnał ostrzegawczy dla ludzkości, że musimy pilnie zadbać o zaosby słodkiej wody.

Woda to życie, więc oczywistym jest, że bociany bez niej nie przeżyją. Ale jak konkretnie problemy z wodą wpływają na ich codzienne życie?

Na podmokłych terenach, podmokłych łąkach, gdzie jest dużo wody, jest bardzo dużo życia. Są tam różne gatunki zwierząt, kręgowców, bezkręgowców, które stanowią pokarm dla bocianów. W takich miejscach bocian poluje, zdobywając najwięcej zwierzęcego białka, które jest mu potrzebne i jego młodym. Gdy tego zaczyna brakować, nie ma czym wykarmić piskląt. W efekcie, z czasem w takich miejscach bociany po prostu przestają gniazdować. Można śmiało powiedzieć, że ptak ten jest bardzo dobrym wskaźnikiem tego, co dzieje się w środowisku. Gdy znika, to oznaka, że w ekosystemie zadziało się coś złego. Jest swoistym papierkiem lakmusowym.

Jak bociany reagują na te pogarszające się warunki?

Szukają lepszych terenów, np. odlatują na wschód, na Ukrainę, Białoruś, gdzie terenów podmokłych na razie jest jeszcze całkiem sporo. Trzeba jednak pamiętać o tym, że tam już jest lęgowa populacja bociana białego, więc nie będą mogły tam gnieździć się w nieskończoność. Liczba takich miejsc, gdzie mogą się osiedlić jest ograniczona. Tak więc część ptaków nie będzie miała w ogóle szansy przystąpić do rozrodu. Co się z nimi stanie? Nie wiemy. My niestety w całej Polsce upodabniamy się w zakresie mechanizacji i chemizacji rolnictwa do zachodniej Europy - bocianom to nie służy. Zresztą nie tylko bocianom. To co dzieje się z bocianami dotyczy także innych ptaków krajobrazu rolniczego, zwłaszcza tych, dla których ważne są otwarte tereny podmokłe. Mam na myśli np. czajki, rycyki, krwawodzioby, kszyki czy kuliki wielkie. Zwłaszcza rycyki i kuliki wielkie są obecnie uznawane za ginące ptasie klejnoty naszych łąk.

Jaka jest w tej chwili zmiana w przypadku bocianów?

Żeby to oszacować, warto przyjrzeć się miejscom, które są ostoją bociana białego, jak Dolina Biebrzy, Dolina Narwi czy Dolina Bugu. Widzimy tam, że liczebność zmniejszyła się nawet o 20 procent w ciągu ostatnich 10 lat. To jest ogromny spadek - w krótkim czasie co piąte gniazdo przestało być zasiedlane. Ale są rejony Polski, gdzie proces następuje jeszcze szybciej. Np. na zachodzie kraju w ciągu dekady zniknęła aż połowa populacji lęgowej bocianów.

W jakiej perspektywie, pana zdaniem, bociany mogą zniknąć zupełnie z Podlasia?

Myślę, że 2-3 dekady to jest okres, w którym bocianów zacznie brakować w lokalnym krajobrazie w wielu miejscach, ale raczej nie wyginą całkowicie. Szkoda, bo przecież tak bardzo ten region jest związany z tymi ptakami. Prowadziłem nawet badania, które wykazały, że ludzie uważają tereny, na których występują bociany za bardziej atrakcyjne i wartościowe pod względem estetycznym. Co ciekawe, lepiej mają się bociany na Suwalszczyźnie. Prawdopodobnie w związku z wolnym wypasem krów, który tam jest ciągle bardzo powszechny.

Z wypasem krów?

Tak. Tam krowy rzadziej są zamykane w oborach, spędzają więcej czasu na łąkach. Bociany często pojawiają się w otoczeniu krów. Dzieje się tak, bo w ich towarzystwie mogą skuteczniej polować.

Jak krowy pomagają bocianom?

Przebadałem ten wątek kilka lat temu, bo mnie zaciekawiło, dlaczego bociany tak lubią chodzić za krowami. Okazało się, że wtedy gdy przy nich żerują ich skuteczność łowiecka w polowaniu na różne owady, a zwłaszcza prostoskrzydłe, powszechnie zwane konikami polnymi, jest znacznie wyższa i przemierzają mniejsze dystanse w tym samym czasie niż bociany żerujące samotnie. Czyli - nie dość, że więcej jedzą, to jeszcze zużywają mniej energii.

Ale dlaczego?

Najprawdopodobniej koniki polne boją się bocianów i pierzchają przed nimi już z daleka, gdy tylko na łące pojawi się jego sylwetka. Zatem kiedy bocian jest sam, jego skuteczność polowania jest mniejsza, bo koniki mu po prostu uciekają. A kiedy obok jest krowa, to ona wypłasza koniki polne, a te wpadają wprost pod dziób bociana.

Czyli krowa nagania bocianowi koniki?

Dokładnie tak! Nagania bocianowi posiłek.

Czy problem zmniejszającej się populacji bocianów jest już zauważalny dla „zwykłych” mieszkańców Podlasia czy na razie to zmartwienie tylko specjalistów?

Pojedyńczy ludzie, którzy są w jakiś sposób bardziej związani z bocianami, już teraz zauważają, że jest mniej bocianów. Myślę jednak, że większość ludzi tego nie dotrzega, i trudno ich o to winić, bo nie są ornitologami, ale za jakieś kilkanaście lat na pewno to zauważą. My, naukowcy, wiemy, że dzieje się źle. Jeszcze piętnaście lat temu mieliśmy w Polsce 52,5 tysiąca lęgowych par bocianich, obecnie jest ich już tylko 43-45 tysięcy, a będzie to jeszcze bardziej się zmniejszać. Trzeba też wziąć pod uwagę to, że te niekorzystne dla bociana zmiany, dopiero się zaczęły. Nie mam wątpliwości, że ten negatywny trend będzie tylko przyspieszał.

Trudno jednak wyobrazić sobie polski wiejski krajobraz bez bocianów. Wydaje się, że dla większości ludzi są one jego stałym elementem.

To prawda, ale tak niestety będzie. Będą miejsca, gdzie kiedyś były bociany, a już ich nie będzie. Takim miejscem, które najlepiej obrazuje to, co się stanie, jest dolina Górnej Narwi między zalewem Siemanówka a Surażem. To było miejsce, gdzie kiedyś było naprawdę dużo bocianów. A już obecnie mamy pojedyncze pary i nie w każdej wsi jak to było dawniej.

Co należałoby robić, żeby powstrzymać opuszczanie Podlasia przez bociany?

Trzeba koniecznie zadbać o odpowiednie uwilgotnienie łąk, tak żeby woda utrzymywała się na nich mniej więcej do maja. W tym celu należy wybudować lub wyremontować już istniejące urządzenia na rowach melioracyjnych, które w tym pomagają, jak jazy czy śluzy służące do spiętrzania wody. Należy za ich pomocą zatrzymywać wodę na łąkach w okresie jesienno-zimowym i wczesnowiosennym. A spuszczać ją powinniśmy dopiero tuż przed koszeniem łąk. To da szansę ptakom wodno-błotnym na założenie gniazd i bezpieczne wyprowadzenie młodych, a bocianom zapewni obfitą stołówkę.

Wierzy pan, że to możliwe?

Nie za bardzo, że to się stanie szybko i na dużą skalę. Niestety ochrona środowiska często jest traktowana jak kula u nogi, a nie priorytet, który może nas uratować. Niby jesteśmy ekologiczni, dużo się o tym mówi, ale w tym kontekście najczęściej pojawiają się ścieki czy segregacja śmieci. Nam się wydaje, że to załatwia wszystko, a to nieprawda. Bioróżnorodne środowisko, to zdrowe środowiko, ale niewiele osób to rozumie. Jak wspomniałem wcześniej bociany zapewne nie wyginą zupełnie, ale musimy się liczyć z tym, że jeśli nie weźmiemy się poważnie za ochronę ich siedlisk, staną się rzadkie.

Adam Zbyryt - biolog, zoolog, popularyzator nauki. Zawodowo związany z Uniwersytetem w Białymstoku. Miłośnik emocjonalnego i intelektualnego życia zwierząt. Autor trzech książek przyrodniczych: „Ptaki Puszczy Białowieskiej. Opowieści o mieszkańcach niezwykłego lasu” (2020), „Krajobraz strachu. Jak stres i strach kształtują życie zwierząt” (2021), „Bocian. Nieautoryzowana biografia” (z prof. Piotrem Tryjanowskim; 2022) i kilkudziesięciu artykułów popularnonaukowych i naukowych. Razem z Marcinem Cichońskim prowadzi cykl audycji przyrodniczych „Dwóch ludzi z puszczy” na antenie Radia 357. Otrzymał tytuł „Popularyzatora Nauki 2021” w kategorii Animator w konkursie zorganizowanym przez serwis PAP „Nauka w Polsce”. Jego największą pasją jest odkrywanie złożonych relacji w świecie zwierząt i przekazywanie wiedzy na ich temat.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO 2024 ODC. 6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sokolka.naszemiasto.pl Nasze Miasto